seaman seaman
3804
BLOG

Zbigniew Ziobro, czyli powrót władzy bez hipokryzji

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 161

Może nie wszyscy pamiętają, jak to było z tym odpolitycznianiem prokuratury, czyli rugowaniem wpływów politycznych w tej instytucji, więc przyda się rys historyczny. Otóż w sierpniu 2009 roku Gazeta Wyborcza doprowadzona do cholerycznej desperacji bezskutecznością licznych śledztw w sprawie rzekomego łamania prawa przez rząd PiS, ogłosiła tezę, że „prawo w Polsce jest tak skonstruowane, że nie można udowodnić nielegalnego podsłuchu, zaś w prokuraturze obowiązuje zasada wyższości dobra służby nad dobrem publicznym”.

Rząd Platformy żwawo podjął sugestię i zanim się obejrzeliśmy, prokuratura w marcu 2010 roku została oddzielona od ministra sprawiedliwości, czyli odpolityczniona od rządu PO-PSL, a przede wszystkim od mitycznych wpływów Zbigniewa Ziobry. I kiedy wszyscy obywatele radowali się, że mamy prokuraturę oddzieloną od polityki i świetlana przyszłość roztacza się przed wymiarem sprawiedliwości, rok później, w lipcu 2011 roku ukazuje się artykuł w Gazecie Wyborczej (bo gdzieżby indziej?), w którym alarmowano, że „prokuratura osłania funkcjonariuszy ABW, prokuratorów i polityków, którzy dopuścili się nadużycia władzy w sprawie śmierci Barbary Blidy”.

Czyli  nic z odpolitycznienia, prokuratura okazała się odporna na zadekretowaną apolityczność. Wszyscy obywatele  zasmucili się więc, że tak topornie  idzie odpolitycznienie, ale trudno, musi minąć trochę czasu, żeby wytrzebić polityczne wpływy w prokuraturze.

No i w końcu doczekaliśmy się czerwca roku 2015, kiedy to wściekła premier Ewa Kopacz oznajmia, że nie przyjmie sprawozdania Prokuratora Generalnego i złoży wniosek o odwołanie go z tej funkcji. Czyli powoła nowego Seremeta i będzie dobrze. Kopacz dała do zrozumienia, że cholera ją trzęsie, gdy widzi jak ślimaczy się śledztwo w sprawie nielegalnych podsłuchów, co podważa jej zaufanie do prokuratury i ma negatywny wpływ na funkcje państwa. Jednocześnie puszcza tym samym oko do wyborców, że pisowska opozycja przez wpływy w prokuraturze usiłuje zniszczyć jej rząd. A ponieważ przyjazne pani premier media, jak Gazeta Wyborcza (no, bo któż by inny?) także insynuowały, że za aferą podsłuchową stoi PiS, więc wniosek jest oczywisty – prokuratura nadal jest upolityczniona.

Zatem po sześciu latach zatoczyliśmy pełne koło i wróciliśmy do punktu wyjścia z sierpnia 2009 – prokuratura jest upolityczniona, a prawo tak skonstruowane...etc, etc. Na nic zdały się wysiłki, daremne nadzieje, próżny trud. Teraz natomiast mamy rok 2016, PiS u władzy, a  minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro od przedwczoraj jest także Prokuratorem Generalnym i co się dzieje? Zawsze to samo – słyszymy dokładnie te same biadania, że prokuratura będzie na powrót upolityczniona. Tylko pytanie jest następujące: Jak można przewidywać ponowne upolitycznienie prokuratury, skoro od zawsze zarzucało się jej, że jest upolityczniona?

Dzisiaj krytykuje się PiS za wiarę, że naprawi się instytucję poprzez postawienie na jej czele odpowiednich ludzi. A co w takim razie z wiarą, że oddzielenie naczelnego prokuratora od rządu odpolityczni całą instytucję? Czyż to nie jest równie naiwne? Tak to nie działa – mądrzą się te same autorytety, które wcześniej widziały ósmy cud świata w rozdzieleniu PG od Ministra  Sprawiedliwości. Tyle, że to działa w obie strony – zły szef zdegraduje dobrze działającą instytucję równie gładko, jak dobry, ale ubezwłasnowolniony przez głupie prawo.

Skąd na przykład przekonanie, że niezależni prokuratorzy nie ulegają korupcji politycznej? Owszem, funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości tym bardziej ulegają, im bardziej pewni są bezkarności, którą zapewnia im posunięta do absurdu korporacyjność. Każda władza jest z definicji polityczna. Dlaczego władza sądownicza ma być mniej polityczna od władzy wykonawczej? Pamięta ktoś może, jak na skinienie prezydenta Komorowskiego w mig zleciały się niezawisłe władze sądownicze, żeby służalczo przytaknąć, iż wybory samorządowe były rzetelne? I ten żenujący spęd rzekomo niezależnych prezesów  miał miejsce jeszcze długo przed zakończeniem procedury wyborczej. A ujawniona korupcja w Sądzie Najwyższym?

Niezależność i niezawisłość  formalnie odpolityczniają, ale niczego nie załatwiają, jeśli chodzi o patologie w wymiarze sprawiedliwości, wręcz utrudniają walkę z nimi. Niezawisły prezes sądu okręgowego w Gdańsku Milewski usłużnie wyprzedzał życzenia władzy w rozmowie telefonicznej z rzekomym urzędnikiem kancelarii premiera. Niezawisły sędzia sądu okręgowego w Warszawie Łączewski umawiał się na polityczną akcję z dziennikarzem. Niezawisły do szpiku kości prezes Trybunału Konstytucyjnego Rzepliński na zamówienie partii rządzącej napisał niekonstytucyjną ustawę. A niezależna prokuratura za żadne skarby nie chciała się odpolitycznić.

Jeśli zakładamy, że wpływ władzy politycznej na prokuraturę jest niepożądany, a nawet z gruntu zły, to musimy założyć to samo w stosunku do trzeciej władzy – jej praktyka musi być poddana kontroli i to nie tylko korporacyjnej. Jeśli władze  mają się uzupełniać i kontrolować, to żadna nie może zdominować reszty. W sądach i prokuraturach  są tacy sami ludzie jak w polityce. Nie ma najmniejszego powodu, żeby sądzić, że Minister i Prokurator Generalny Ziobro  będzie gorszą władzą od Prokuratora Generalnego Seremeta. Jeśli bowiem ustawowo apolityczni urzędnicy nie dali sobie rady z formalnie odpolitycznioną prokuraturą, to teraz trzeba dobrać z politycznych. Cała reszta to hipokryzja.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka