seaman seaman
7736
BLOG

Wiele przemawia za tym, że powinniśmy zacząć stawiać mur na granicy z Niemcami

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 210

Postępowy do krwi ostatniej dziennikarz Bartosz Wieliński przekonywał słuchaczy Radia TOK FM, że Niemcy nie mają zaufania do niemieckich mediów. Niemcy podejrzewają bowiem, że media ukrywają przed nimi prawdę o tzw. uchodźcach, których blisko milion przyjęło zaproszenie in blanco od kanclerz Merkel. Nasi zachodni sąsiedzi mają co prawda  mocne podstawy do takich podejrzeń, zwłaszcza w kontekście  upojnej sylwestrowej nocy, kiedy to niemieckie media wykazały się niesłychaną powściągliwościw w informowaniu społeczeństwa, że tysiące biednych uchodźców napastowało niemieckie kobiety i to w kilku miastach.  Nasuwa się natomiast pytanie, skąd takie przekonanie u dziennikarza Gazety Wyborczej, która przecież sama sufluje polskie tematy tymże niewiarygodnym niemieckim gazetom, nie kryjąc się, a nawet obnosząc się z  tym procederem?

Czy redakcja z Czerskiej nie obawia się, że Niemcy równie nieufnie potraktują obsesję czerskich na tle nagłego deficytu demokracji, który rzekomo wystąpił w Polsce? Tym bardziej, że polska władza sprawę tzw. uchodźców stawia twardo, nie zgadzając się na żadne obowiązkowe kwoty ani nie przyjmując na wiarę rzekomego męczeństwa owych uchodźców, co w zderzeniu z sylwestrowymi doświadczeniami  niemieckich kobiet, powinno Niemców raczej nastroić nieufnie do antypisowskiego zajoba Gazety Wyborczej. Nie ma zatem żadnej logiki w postępowaniu gazeciarzy z Czerskiej, a w takim razie, jak mówił niegdyś Andrzej Gwiazda, należy podejrzewać szwindel.

I to się zgadza, jest szwindel w narracji redaktora Wielińskiego, który ma przykryć przykrą prawdę o niemieckich kobietach, rozpoznających w napastnikach właśnie owych biednych imigrantów, którzy rzekomo uszli przed wojenną przemocą. To jest właśnie teza redaktora z Czerskiej, który sugeruje, że na skutek owej nieufności Niemców do ich własnych mediów, na skutek niewiary w ich informacje, w społeczeństwie niemieckim szerzą się różne nieprawdziwe pogłoski. Wieliński podsuwa słuchaczom obraz gangu, który w trakcie dużych publicznych imprez dokonuje rabunków i napaści, co ma wykluczyć utożsamianie napastników z ostatnio przybyłymi do Niemiec imigrantami. Niestety, tej misternej wersji Wielińskiego przeczą  doniesienia świadkow zdarzeń, w tym  napastowanych seksualnie i okradzionych kobiet, które nie mają wątpliwości, że zostały napadnięte przez śniado- i ciemnoskórych mężczyzn w typie arabsko-afrykańskim.

Trudno jest bowiem wyobrazić sobie liczący tysiąc osób gang, który postanowił zebrać się na strzeżonym dworcu w Kolonii i dokonywać napadów na oczach tłumnie zgromadzonej, sylwestrowej publiczności. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie, że gang ma filie w Hamburgu oraz innych miastach i w skoordynowany sposób stosuje tę samą metodę. Natomiast całkiem łatwo można sobie policzyć, że skoro 80 procent imigrantów przybywających do Europy stanowią samotni młodzi mężczyźni, to ostatnio znalazło się w Niemczech ok. 800 tysięcy wygłodniałych seksualnie młodych mężczyzn, którzy praktycznie nie mają szans na zaspokojenie tej potrzeby. To są fakty, których nie przebije żadna pokrętna narracja, choćby tysiąc Wielińskich przemówiło jednym głosem.

Inną kwestią jest postępowanie niemieckiej policji, która milczała przez kilka dni na temat tych zdarzeń, a których przemilczenie uniemożliwiły tylko  ich zasięg i liczebność oraz media społecznościowe. To by świadczyło, że w niemieckich władzach nadal dominuje chęć ukrywania prawdy o problemie, przed jakim stanęły Niemcy na skutek niebotycznie głupiego postępku kanclerz Merkel, która otworzyła puszkę z Pandorą, jak by to ujął klasyk.  

Ale jest jeszcze coś gorszego w tym postępowaniu niemieckiej policji, a mianowicie, że postanowiono to ukrywać nawet kosztem krzywdy-pohańbienia  niemieckich kobiet. To już jest ostatnia rzecz, gdyż, jak perswadował pan Zagłoba Rochowi Kowalskiemu: „Być zdrajcą to gorzej niż rakarzem, ale być pomocnikiem kogoś gorszego od rakarza to ostatnia rzecz!”.  Niemiecka władza zdradziła niemieckie kobiety, usiłując ukryć prawdę o poczynaniach bydlaków, których sama sobie na kark sprowadziła. To jest właśnie ta „ostatnia rzecz”, czyli władza kryjąca prawdę o gwałcicielach.

Sylwestrowe zdarzenia w Niemczech mogą być przełomem dla niemieckiego myślenia o niekontrolowanym napływie imigrantów, także dla ludzi władzy. Jeśli jednak ma zaistnieć taki przełom, to niemiecki rząd powinien pokazać nadzwyczajną moc i determinację w stosunku do „uchodźców”  usiłujących masowo i publicznie gwałcić ich kobiety. To jest niesłychana rzecz, czegoś takiego ten naród nie  uświadczył od czasu wkroczenia na teren Niemiec Armii Czerwonej. Czy Niemcy są w stanie taką siłę i determinacje pokazać? Czy Niemcy dadzą radę takiej masie zdziczałej hołoty?  Przekonamy się oczywiście po owocach. Jeśli to nie nastąpi, jeśli skończy się na kolejnej pustej deklaracji pani Merkel, to problem mamy także my, Polacy. Wtedy będziemy musieli  zacząć budować mur na granicy polsko-niemieckiej.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka