seaman seaman
5475
BLOG

Czy Platforma otrząśnie się ze stanu Kidawy Błońskiej?

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 114

Oczywiście, z góry zastrzegam się, że nie było moim zamiarem postponowanie nazwiska pani minister i rzecznik rządu, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Chodzi zdecydowanie o osobę – ona jest bowiem taką rzewną alegorią obecnego stanu Platformy Obywatelskiej, oczywistą analogią do tuwimowskiej Chandry Unyńskiej, gdzieś w mordobijskim powiecie...i tak dalej.

Pani rzecznik rządu raczyła oświadczyć, że „Platforma nie prowadziła kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego”. A ponieważ Komorowski także nie prowadził swojej kampanii, zaś Misiek twierdzi, iż wpadł tylko pod koniec, Nałęcza z kolei trudno posądzić o prowadzenie czegokolwiek, to kwestia jest skrajnie tajemnicza, coś na miarę politycznego UFO.

Mówiąc natomiast po ludzku, mamy do czynienia z tak pięknym pomieszaniem zmysłów, że ów przypadek powinien znaleźć się w każdym podręczniku medycyny. Platforma finansowała kampanię Komorowskiego, dała mu prominentnego polityka na szefa sztabu, własnego skarbnika mu dała na pełnomocnika finansowego sztabu, wreszcie Miśka Kamińskiego na ratunek rzuciła, gdy już na całego zaczęło się sypać.

Ale według Kidawy Błońskiej to wszystko nie wystarcza, by stwierdzić, że prowadziła mu kampanię. To w takim razie co Platforma prowadziła Komorowskiemu? Cyrk wyborczy?  To już bliższe prawdy. W tym jest sedno porażki Komorowskiego, że nie tylko on odleciał daleko od ludzi, lecz cała Platforma. W podobnym stylu wystąpił ochotniczy rzecznik PO Aleksander Smolar, który z kolei zaproponował, żeby przegrany i – co tu dużo mówić – skompromitowany Komorowski został premierem zamiast Ewy Kopacz, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Według Smolara Komorowski „ma osobowość”. To już jest surrealizm na miarę Mumii Wolności, której Smolar był ojcem chrzestnym i założycielem.

Oznacza to ni mniej ni więcej, tylko propozycję, żeby Platforma, która dopiero co strzeliła sobie w stopę, poprawiła jeszcze  strzałem w potylicę. Smolar jest skamieliną dawnej Unii Wolności i to tłumaczy jego niebotyczną wiarę w  Bronisława Komorowskiego, który przecież jest głównym sprawcą własnej porażki. Pomysł, żeby Komorowski, który dopiero co zamienił pewne zwycięstwo w spektakularną klęskę, poprowadził partię do następnych wyborów jest właśnie na miarę Komorowskiego. Ale to jest norma wśród polityków byłej Unii Wolności, że przyczyn klęski wypatrują wszędzie, lecz nigdy we własnych poczynaniach.

Gdybym miał prorokować, to stawiam na tezę, że Grzegorz Schetyna chwyci się hipotezy, iż Komorowski zapłacił za błędy i wypaczenia Platformy. Za totalne lekceważenie inicjatyw obywatelskich, lecz także ostatnie wydarzenia - za taśmy, za ministra sprawiedliwości z lewym pozwoleniem na broń. Takie postawienie sprawy otwiera bowiem szeroką i przestronną drogę do znalezienia świetnego kozła ofiarnego. I wbrew pozorom wcale nie musi nim być, a przynajmniej nie do końca, Ewa Kopacz ze swoim psiapsiółkowatym rządem.

Idealnym kozłem dla Platformy jest natomiast Donald Tusk. Jeśli popatrzymy na bohaterów ostatnich afer, kompromitacji i przekrętów Platformy, to znajdziemy tam niemal wyłącznie protegowanych, faworytów i ulubionych ulubieńców właśnie Donalda Tuska. Wystarczy wymienić kilka nazwisk – Nowak, Sikorski, Protasiewicz, Sienkiewicz, Rostowski, Bieńkowska, Wojtunik, Grabarczyk...Tusk aż się prosi, żeby go zarżnąć na stosie, a potem podpalić. A Schetyna nie jest od tego, to wszyscy wiemy, że ma z Tuskiem swoje rachunki krzywd, których obca dłoń nie przekreśli. Kopacz będzie tylko jednym z wiórów, które lecą, gdy drwa się rąbie.

Zapowiada się zatem czas długich noży w partii obywatelskiej.  O ile oczywiście Schetyna będzie w stanie wyrwać swoją partię  z tytułowej i przysłowiowej Kidawy Błońskiej, dodatkowo podlanej sosem Smolarowym. 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka