seaman seaman
3297
BLOG

Jak Michnik budował Mazowieckiemu pomnik

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 31

Polska opinia publiczna z zapartym tchem śledzi postępy nowego szefa Rady Europejskiej w nauce języka angielskiego oraz zmagania nowej premier rządu z jej własną kobiecością. No i publika i jest tymi herkulesowymi zmaganiami bez reszty zajęta, a przez to mniej czujna. Różni ludzie, korzystając z tej wspaniałej okazji, próbują nadać swoim fobiom i projekcjom status prawdy historycznej.

Redaktor Adam Michnik w wywiadzie udzielonym gazecie, której jest redaktorem, spróbował przemycić kilka swoich wizji najnowszej historii i zbudować Tadeuszowi Mazowieckiego granitowy monument bez rysy i skazy. Słabo mu to wychodzi, może się zestarzał i pamięć już nie ta? Na przykład w sprawie palenia esbeckich archiwów za czasów premierostwa Mazowieckiego Michnik utrzymuje beztrosko, że „rząd miał wtedy ważniejsze sprawy na głowie niż te archiwa ubeckie: granica na Odrze i Nysie, reformy Leszka Balcerowicza, zmiany w samorządach”.

Jednak wszyscy pamiętamy, z jakim zapałem rząd Mazowieckiego zajmował się wtedy – przykładowo - wprowadzaniem instytucji „demokratycznej cenzury”. Ten krwawy idiotyzm ukrócili dopiero posłowie OKP, odmawiając finansowania projektu. Wynika z tego, że utrzymanie cenzury Mazowiecki uznał za ważniejsze zadanie niż utrzymanie granicy na Odrze i Nysie. Oto do czego prowadzi pospieszne dopasowywanie odpowiedzi pod tezę ustaloną z góry. Pomnik się sypie.

Z kolei generał Kiszczak, szef wszystkich ubeków jawi się w wizji Michnika jako dobroczyńca opozycji demokratycznej – palił archiwa, żeby bezpieczniacki kwity nie zaciążyły na rządzie Mazowieckiego. To jest dopiero poczciwy ubek ten Kiszczak – najpierw latami zbierał na ludzi kwity, zdjęcia, donosy, informacje, kartoteki, werbował, szantażował, wymuszał współpracę, korumpował, rozbijał. A potem, kiedy już gromadził olbrzymie i cenne zbiory, i kiedy nadeszła chwila, żeby się nimi posłużyć...to wziął i spalił, żeby nie skrzywdzić swoich wrogów! Ot tak, bezinteresownie, w przypływie dobroci serca.

W tym kontekście ciekawe jest pytanie, dlaczego opozycja w negocjacjach w Magdalence i przy Okrągłym Stole zgodziła się na uwłaszczenie komunistycznej nomenklatury, co ciąży oligarchicznym przechyłem na polskiej gospodarce do dzisiaj i odzywa się co i raz czkawką? Po co było płacić taką cenę za transformację, skoro poczciwiec Kiszczak sam pozbawił się wszystkich możliwości i narzędzi wpływu na nową władzę?

Zbiorowa dekomunizacja, jeżeli jest dekomunizacją nie instytucji, tylko ludzi, jest po prostu naśladowaniem wzoru bolszewickiego” - mówi redaktor Michnik niepomny na inne totalitarne precedensy. A w takim razie co ze zbiorową denazyfikacją w Niemczech po II Wojnie Światowej? Czy była analogicznie „naśladowaniem wzoru hitlerowskiego”?

Sens grubej kreski według Michnika był taki, że „chcemy mieć Polskę wspólną. Nie będziemy was dyskryminować, brama jest otwarta dla wszystkich”. Czyli Polska wspólna dla wszystkich ubeków i ich ofiar. Tyle, że nie każdy widzi w tym sens. Zupełnie inne spojrzenie mają na Polskę i ubeków ludzie, którzy na dworcach w Gdyni i Wejherowie doprowadzili do wmurowania tablic upamiętniających akcję Gryfa Pomorskiego w 1943 roku. Jedną z nich  pozwoliłem sobie sfotografować ze względu na doniosłość przesłania, zwłaszcza w dwóch ostatnich liniach tekstu. Ci ludzie nie chcą mieć wspólnej Polski z polskojęzycznymi grupami Gestapo i NKWD. Ja ich rozumiem i podzielam tę niechęć.

PS. Tekst był opublikowany wcześniej na portalu wPolityce/wSumie.pl. Tutaj na S24 zamieszczam go z niewielkimi zmianami, aktualizując nieco. Jednak traktuję ten post także jako pretekst, żeby się przy okazji pożegnać na dłużej, gdyż zamierzam zająć się intensywnie czymś, co planuję już od lat. Czas uciekał, miesiące i lata mijały, a ja ciągle byłem na etapie wstępnego planu. W końcu nadeszła chwila, że albo teraz, albo nigdy. Zatem zdecydowałem się w końcu, ale warunkiem jest rezygnacja przynajmniej z części dotychczasowych obszarów zainteresowań. Musiało paść także na S24, który jest niesłychanie absorbujący, gdy pisze się dużo i systematycznie, a to jest mój przypadek.

Co nie oznacza, że już nigdy nic tutaj nie napiszę. Owszem, wystarczy, że ktoś lub coś mnie dostatecznie rozśmieszy albo rozjuszy, wszystko jedno, to nie wytrzymam i zaraz machnę adekwatną i druzgoczącą odpowiedź. Taka natura. Mógłbym tu wymienić bardzo długą listę przyjaciół, zarówno wśród blogerów, jak i komentatorów, których w ciągu tych paru lat blogowania zyskałem, ale nie zrobię tego właśnie ze względu na jej długość – z pewnością bym kogoś pominął. Znacznie, wręcz dramatycznie krótsza jest lista nabytych w tym czasie wrogów, ale - jak to wrogowie - są za to bardziej pamiętliwi, więc trochę się te rachunki wyrównują. Zresztą, najwięcej jest zapewne tych, którym mój blog obojętnie zwisa i powiewa.

Na koniec, skoro już jestem przy obrachunkach, napiszę, z czego jestem najbardziej rad, gdy spoglądam na te pięć lat z niewielkim hakiem (pierwszy tekst napisałem w lipcu 2009). Otóż wbrew pozorom, nie z tych liczb: 1065 notek, 29700 komentarzy oraz 3017134 odsłon (gdy to piszę). Natomiast – sam się dziwię! - przez cały ten czas nie napisałem tekstu, którego bym się wstydził na tyle (lub głupiego na tyle), że go usunąłem. Nigdy mi się nie zdarzyło i lista moich notek na S24 jest absolutnie kompletna. A po drugie, nigdy nie unikałem odpowiedzi na trudne pytania w komentarzach, chociaż bywałem w poważnych polemicznych opałach. Rzecz jasna, z wyjątkiem dość licznych przypadków, gdy ktoś żądał bym mu udowadniał nieprawdziwość jego kłamliwej tezy, co jest powszechnym wybiegiem różnych cwaniaków z miodem w uszach.

Zatem podsumowując ten pożegnalny (aczkolwiek nie do końca) wątek, moja blogerska aktywność spadnie bardzo drastycznie i będę w uśpieniu, jak nie przymierzając jakiś wulkan. Wybuchając jednakowoż od czasu do czasu. A piszę to wszystko po to, żeby osoby z pierwszej listy się nie frasowały za bardzo, a te z drugiej nie radowały zbytnio. Te z trzeciej mają to w nosie. I to byłoby na tyle tytułem trochę pożegnania, a trochę usprawiedliwienia.  

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka