seaman seaman
5375
BLOG

Pan Samolocik i Funkcjonariusze

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 73

Pan Samolocik z właściwą sobie finezją formułowania wniosków, niezrównaną jasnością myśli oraz piorunującą logiką zauważył, iż strącenie samolotu malezyjskiego nad Ukrainą  „to był akt terroru, który nie był skierowany przeciwko temu samolotowi”. Wyjaśnienie tej fascynującej ciekawostki, przeciwko komu w takim razie zestrzelono ów malezyjski statek powietrzny, Pan Samolocik zostawił sobie na następny występ przed kamerami, żeby jednorazowym wysypem logicznych konkluzji nie przeciążyć zwojów mózgowych widzów TVN24.

Następnie Pan Samolocik odniósł się do bolesnego problemu zacierania śladów na miejscu katastrofy malezyjskiego Boeinga. Otóż wedle słów Pana Samolocika dokonywanie zmian w położeniu szczątków to jest właśnie zacieranie śladów: - „Dostęp do szczątków samolotu mają nieuprawnione osoby, które nie znają się na prowadzeniu dochodzenia i mogą świadomie dokonywać zmian w położeniu szczątków lub je wywozić. To zacieranie śladów”. Jednakowoż tu musimy się trochę pospierać z Panem Samolocikiem, gdyż wszystko wskazuje na to, iż on nam się nieco postarzał, jako że zaprzecza własnemu doświadczeniu.

Pamiętamy wszyscy bowiem, że kiedy zespół Pana Samolocika zagadnięto na temat dziwnego procederu przenoszenia statecznika tupolewa w Smoleńsku, to czcigodny zespół pod egidą Pana Samolocika nie miał większych wątpliwości, że chodziło po prostu o zmniejszenie terenu pracy komisji śledczej. Członek zespołu Piotr Lipiec mówił wówczas, a Pan Samolocik poczciwie przytakiwał: „Mogę tylko potwierdzić, że ten statecznik faktycznie, zgodnie z informacjami od kolegów, którzy byli na miejscu, został faktycznie przeniesiony z rejonu drogi, bliżej miejsca upadku samolotu. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czemu miało to służyć. Prawdopodobnie chodziło o zmniejszenie terenu, na jakim miała pracować komisja. Statecznik był jedynym elementem, który znajdował się daleko więc prawdopodobnie przeniesiono go, by znajdował się trochę bliżej”.

Poza tym, powiedzmy sobie szczerze i bez ogródek - od kiedy to na Ukrainie wschodniej funkcjonariusze rosyjskiego GRU i FSB, to są nieuprawnione osoby; od kiedy oni nie znają się na prowadzeniu dochodzenia? Czy ludzie desygnowani i wysłani przez samego prezydenta Putina dla zaprowadzenia pokoju i porządku mogą być uważani za nieuprawnionych? To chyba jakieś śmichy chichy ktoś sobie robi, zważywszy na tradycje tego regionu i na skład komisji MAK, która począwszy od szefowej generaliny Anodiny aż po nocnego stróża składa się wyłącznie z takich funkcjonariuszy.

Zatem i w tym przypadku ludzie, którzy „zmieniają położenie szczątków” na miejscu katastrofy Boeinga prawdopodobnie pragną jedynie ulżyć komisji, żeby członkowie komisji mieli bliżej do pracy. Zwyczajnie - ci poczciwcy separatyści prorosyjscy, chcą po ludzku pomóc międzynarodowej komisji, która tam będzie pracować. To nie jest żadne zacieranie śladów, jak to wywiódł zbyt pospiesznie Pan Samolocik. Podobnie z wywożeniem zwłok – wywozi się je, żeby bliżej mieli patologowie, a czarne skrzynki wywiezie się do Moskwy, żeby funkcjonariusze z KGB...och, sorry! - specjaliści MAK-u rzecz jasna...żeby ci specjaliści nie musieli się fatygować aż na Ukrainę.

Tak więc Pan Samolocik się leciutko posunął i troszkę mu się w głowie miesza groch z kapustą, ale mimo wszystko jest zapraszany, a pani redaktor Werner po prostu wisiała wzrokiem na jego twarzy i niemal głośno przełykała miód spijany z jego ust. Dziwi też opinia Pana Samolocika, że konieczne są dowody, w tym czarne skrzynki, gdyż taka wypowiedź również zaprzecza jego własnemu doświadczeniu. Przecież mamy jeszcze ciągle żywo w pamięci, jak Pan Samolocik poradził sobie z wyjaśnieniem tragedii smoleńskiej bez czarnych skrzynek, wystarczyły mu kopie wykonane przez wybitnych specjalistów z KGB...tfu, co ja z tym KGB ciągle...funkcjonariuszy od MAK-u, rzecz jasna!

Będziemy musieli teraz obserwować, czy opinia publiczna i rządy państw zachodnich zadowolą się kopiami wykonanymi przez uczynnych moskiewskich funkcjonariuszy, a jeżeli nie, to przykład profesjonalizmu Pana Samolocika w posługiwaniu się kopiami zapisów z czarnych skrzynek powinien tym zachodnim malkontentom zamknąć usta. Tym bardziej, że tę praktykę Pana Samolocika w pełni poparł i zaakceptował legalny polski rząd wybrany w demokratycznych wyborach.

Nie powinno być także najmniejszego problemu z udowodnieniem wybuchu pocisku, który zestrzelił Boeinga nad Ukrainą. Tam metoda Pana Samolocika nic nie straciła ze swojej aktualności i niezawodności. Dlatego z czystym sumieniem można ją rekomendować międzynarodowej komisji, która w przyszłości zajmie się badaniem tej katastrofy. Metoda Pana Samolocika jest prosta jak konstrukcja wideł, co zresztą dowodzi jej genialności. W autorskim skrócie brzmi: Jeżeli jest wybuch, to nie ma trotylu. Jeżeli jest trotyl, to nie było wybuchu, bo co wtedy wybuchło?

A jeśli międzynarodową komisją okaże się MAK pod egidą prezydenta Putina, to w ogóle nie ma problemu, bo ci funkcjonariusze mają gotowce na każdą okoliczność, typ samolotu i rodzaj wybuchu.

http://faktypofaktach.tvn24.pl/lasek-trwa-zacieranie-sladow-na-miejscu-katastrofy,451494.html

http://wpolityce.pl/polityka/157975-zespol-laska-znow-kluczy-ws-badan-i-sensacyjnie-przyznaje-to-mak-przeniosl-statecznik-by-znajdowal-sie-troche-blizej

PS. Zapraszam na kolejny odcinek Alfabetu Szczerego Przywódcy na portalach wPolityce i wSumie. Dzisiaj hasła na literę "S" część I, a wśród haseł Sienkiewicz, Schetyna i inne bardzo na czasie i na miejscu, zwłaszcza co do osoby naszego szczerego przywódcy...: http://wpolityce.pl/polityka/205681-alfabet-szczerego-przywodcy-s-jak-sawicka-schetyna-sekula-i-sienkiewicz 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka