seaman seaman
3990
BLOG

Życie prywatne, polityczne i uczuciowe

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 29

Poseł Przemysław Wipler ma z europosłem Januszem Korwinem-Mikke wspólne poglądy na gospodarkę i na państwo, natomiast nie podziela jego opinii, że - mówiąc kolokwialnie – bicie baby ma głęboki sens. Redaktor Dominika Wielowieyska usilnie starała się Wiplera przekonać, że właśnie z tego powodu przyzwoity człowiek nie powinien być w partii z Korwinem.

Na co Wipler odpowiadał jej właśnie w taki sposób, jak wyżej – okazuje się, że gdy Korwin pochwala bicie baby, to są jego „poglądy publicystyczne”. Wtedy Wipler się z nim nie zgadza. Natomiast gdy mówi o państwie, to są poglądy polityczne i wtedy Wipler stoi za nim murem. Zapewne, jak Korwin leje Boniego, to są prywatne kwestie honorowe i Wiplerowi również nic do nich.

Ale jeszcze ciekawsze jest podejście redaktor Wielowieyskiej z Gazety Wyborczej, która usiłowała przekonać Wiplera, że nie można ot, tak sobie oddzielać homo politicus od człowieka prywatnego, który pochwala bicie baby. Robiła to w stanie wielkiego wzmożenia moralnego i człowiek naprawdę mógł dać się nabrać na autentyczność tego jej wzmożenia.

Ale moja cholerna pamięć od razu zadziałała niczym sprzężenie zwrotne w układzie automatycznego sterowania i przypomniałem sobie sprawę senatora Piesiewicza. Jak pamiętamy, senator przebrany w sukienkę ganiał się po mieszkaniu z dziewczętami o wielkim temperamencie i fatalnym prowadzeniu, że nie wspomnę o podejrzanej konduicie. A w chwilach wytchnienia od tej gonitwy, jakby  od niechcenia wciągał nosem proszek do prania, czy coś o podobnej konsystencji i stanie skupienia. Taki miał prywatny feblik.

Wtedy redaktor Kublik wzniosła się na wyżyny moralności i nie posiadała z oburzenia, że „prywatny dramat” Piesiewicza wykorzystuje się do pognębienia tego polityka. Tak, wtedy to było życie prywatne, od którego wara wam pismacy i politykierzy! Wtedy rozdział życia prywatnego od politycznego stał się dla czerskich paradygmatem dnia.

Bo to był ich Piesiewicz. Dzisiaj to nie jest ich Korwin, więc potrzeba etapu jest taka, że życie prywatne jest nierozłączne od życia politycznego. Wówczas można było napisać, że życie prywatne to najświętsze i nienaruszalne tabu dla mediów i polityków; że nie wolno wkraczać z butami w życie prywatne, polityk może po godzinach porywać niemowlęta na mace, ale jeśli spełnia swoją funkcję publiczną bez zarzutu, to wara od niego.

Tak to wyglądało, że dla czerskich osoba publiczna jest taką anomalią w przyrodzie – jeśli się nawet na potęgę łajdaczy, to nie ma i nie powinno mieć wpływu na postrzeganie jej w polityce. Więcej nawet, żadne łajdactwo prywatne nie ma wpływu na na osobowość – tak logicznie wynikałoby z tego rozumowania, skoro delikwent nadal powinien by szanowany. Pisałem wtedy, że przepraszam bardzo, ale złodziej też kradnie prywatnie; pijak prywatnie się awanturuje, a ekshibicjonista dla osobistej przyjemności straszy kobiety w parkach wieczorową porą.

A potem, jak już się prywatnie wyżyją i nakradną, znowu wszystko jest cacy. Zmęczeni, lecz szczęśliwi wracają złodzieje, ekshibicjoniści i awanturnicy do urzędów, na korty tenisowe, do celebryckich programów w telewizji i do pisania ustaw o związkach partnerskich. I znowu są podziwianymi osobami publicznymi, które mówią nam jak uczciwie i mądrze żyć, przestrzegają nas przed moralnymi pułapkami i pouczają co wolno, a czego powinniśmy się ewentualnie wystrzegać.

Ale przecież Korwin także wyłącznie prywatnie sądzi, że bicie baby ma głęboki sens, a jeśli to praktykuje, to wyłącznie w zaciszu domowym. Owszem, Boniego chlasnął publicznie, ale to sprawa jego prywatnego honoru, więc tu Boziewicz się kłania i wara nam od człowieka honoru. Ale mniejsza z Bonim, nie czas  żałować róż, gdy płoną lasy. I to jest mój prywatny pogląd.

Ja Korwina z różnych względów chętnie utopię w łyżce wody w sensie politycznym, ale także ze względów społecznych, nie czas tutaj o tym pisać. Ale zmuszony jestem wystąpić w obronie pojedynczych standardów prywatności polityka – jeden standard dla wszystkich, wszyscy pod jedną i tę samą miarkę. Inaczej się nie da żyć nawet w dzikim kraju. Piesiewicz i Korwin mają takie same prawa i obowiązki publiczne. Jeśli dzisiaj mówi się komukolwiek, że powinien się wstydzić przynależności do jednej partii z Korwinem, to trzeba było kiedyś równie przekonująco mówić o wstydzie przynależności do tego samego ugrupowania co Piesiewicz. A o obdarzonym krótką pamięcią przypomnę, że był senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej. 

http://wyborcza.pl/12,82983,16319908,Do_Wiplera__Jak_przyzwoity_czlowiek_moze_byc_w_partii.html 

PS. Polecam - na portalach wPolityce i wSumie literka "R" z Alfabetu Szczerego Przywódcy". A tam Wincenty czworga imion Rostowski i inne zjawiskowe postaci. Zapraszam! : http://wpolityce.pl/polityka/204672-alfabet-szczerego-przywodcy-r-jak-radziszewska-resortowe-dzieci-rosati-rostowski

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka