seaman seaman
9004
BLOG

Dlaczego Boni nie oddał Korwinowi?

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 416

Janusz Korwin-Mikke dał po twarzy Michałowi Boniemu. JK-M dziwi się, że Boni poleciał z tym do mediów. Ja też się dziwię. Boni uważa, że nie należało mu się wytrzaskanie po gębie, że to niesprawiedliwe, gdyż wcześniej wszystkich przepraszał. Ale to w takim razie nieprawda, że Boni przepraszał, bo przeprosić wszystkich, to jak nie przeprosić nikogo. To żałosna bzdura twitterowego mężczyzny.

Korwin-Mikke utrzymuje i pewnie ma na to dowody, że „gdy zrobił ustawę lustracyjną, on pojawił się na mównicy sejmowej, nazwał mnie idiotą i oszołomem, że mogę go podejrzewać. Parę lat później przyznał się, że był agentem. Nie przeprosił mnie, więc gdy go spotkam, dam mu w mordę”.

I to jest istota tej sprawy – Boni przepraszał wszystkich, że był agentem. Od Korwina dostał w twarz, gdyż nazwał go idiotą i oszołomem. Uważam, że Korwin, który jest daleko poza moją ulubioną bajką nie tylko w polityce, miał prawo wymierzyć mu sprawiedliwość po swojemu, skoro nie doczekał się satysfakcji w postaci przeprosin. Boni łgał publicznie w żywe oczy, obrażając człowieka i mając tego świadomość. Poza tym miał mnóstwo czasu i bez liku sposobności, żeby Korwina przeprosić. Nie przeprosił więc ze złej woli. 

To jest dokładnie ten sam przypadek, gdy kobieta będąca w towarzystwie mężczyzny zostanie obrażona przez innego mężczyznę. Pozostaje tylko dać delikwentowi w pysk, jeśli natychmiast nie przeprosi. I to jest jedyne honorowe wyjście. Innego nie ma. I tak obyczaje uległy złagodzeniu, bo jeszcze w czasach, gdy żył Staś Tarkowski, to ojciec go pouczał, że w takim przypadku należy delikwentowi bez namysłu strzelać w łeb.

Przypuszczam bowiem, że Korwin ma w nosie, czy Boni był agentem; nie obchodzi go, co podpisał ani na kogo doniósł lub nie doniósł. I słusznie Korwin w takim wypadku uważa, że przeprosiny Boniego za agenturalną przeszłość ani trochę nie dotyczyły jego. Korwin spoliczkował Boniego z powodu prywatnej obrazy. Niech mi także nikt nie mówi, że można wyzwać człowieka z trybuny sejmowej od idiotów, a nie można go za to trzasnąć w pysk, jeśli nie ma innej możliwości. A Boni nie pozostawił wyboru Korwinowi, chociaż nie uważam, że należy upowszechnić metodę Korwina na wszystkie obrazy.

Wielce prawdopodobne jest, że Boni miał wielką pewność, że jego wyzwiska ujdą mu na sucho, bo w jego środowisku to by się nie mogło wydarzyć. W tym środowisku prawdopodobnie można pluć w twarz i jedyną reakcją może być stwierdzenie, że to ciepły deszcz pada. Albo odwołanie się do sądu, który często bywa rozgrzany przez władzę do tego stopnia, że sprawiedliwość wymierza tylko jednej stronie. A Boni to władza i to od wielu lat. Tyle jest wart dla nich honor, że mogą się sądzić latami. Tymczasem trafiła kosa na kamień, a kamień był skądinąd. Reasumując, uważam, że Boniemu się należało. Brawo Korwin

O wiele ciekawsze jest, dlaczego Boni po prostu nie oddał Korwinowi, skoro uważał jego atak za niesprawiedliwy, niesłuszny i czuł się niewinny? Jest wielce prawdopodobne, że w przypadku zajścia z Korwinem powód jest ten sam, co w przypadku niegdysiejszego podpisania przez Boniego deklaracji współpracy z SB. Dokładnie ten sam. I ten powód nie ma nic wspólnego z honorowym zachowaniem.

PS. Już jutro na portalach wPolityce i wSumie literka "R" z Alfabetu Szczerego Przywódcy". A tam Wincenty czworga imion Rostowski i inne zjawskowe postaci. Zapraszam!

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka