seaman seaman
2516
BLOG

Van Persie spuścił powietrze z polityki

seaman seaman Rozmaitości Obserwuj notkę 102

Przewidywałem, że moja blogerska aktywność w polityce osłabnie na czas mistrzostw świata w piłce nożnej, bo każda moja aktywność zawsze słabnie w trakcie mundialu. Jednak wobec wczorajszych emocji, jakie zgotowali Holendrzy i Hiszpanie, dla mnie przynajmniej polityka zbladła, zszarzała, skurczyła się jak balonik, z którego uciekło powietrze.

Miałem pomysł na tekst na dzisiaj, rewelacja po prostu, być może wstrząsnąłby sumieniem całej populacji lemingów i przemeblował scenę polityczną raz na zawsze, ale po tym meczu wydał mi się jakiś tuzinkowy, nic nie znaczący, wręcz głupi, wyznam szczerze. Co rewelacyjnego można oznajmić światu tuż po golu van Persie`ego pod koniec pierwszej połowy? Kim jest jakiś Arłukowicz i cała jego wredna szkodliwość; jakiś Graś czy inny Korwin z ich całą pogardą dla ludzi, wobec tego cudownego „szczupaka”; tego technicznego, perfekcyjnego uderzenia głową, które wstrząsnęło Hiszpanią?

Ja osobiście miałem takie wrażenie, że to gol Robina va Persie „położył” psychicznie dumnych Hiszpanów, że po takim pokazie potęgi kunsztu i determinacji jakby podświadomie zrozumieli, że dzisiaj jednak nie mają szans. Wiem, że to bardzo ryzykowna hipoteza, ale taką mam intuicję. Bo to był niezwykły mecz i chyba jeden z najlepszych, jakie w życiu widziałem, jeśli nie najlepszy. Przy czym mam na myśli także teatralność tego widowiska w sensie dramatycznym.

Pod sam koniec dramatu Hiszpanów zadzwoniłem do syna, żeby z kimś normalnym podzielić się wrażeniami, a piszę o kimś normalnym w tym sensie, że potrafi odczuć ten rodzaj emocji, a na to nie mogę liczyć ze strony swojej żony, nad czym ubolewam, ale już dawno się z tym pogodziłem, więc nie mam do kobiety żalu. Na szczęście mam normalnego syna, który ze swoim normalnym synkiem, a moim wnuczkiem (lat siedem) oglądał ten mecz, jak zwykle to czyni na mistrzostwach świata od chwili, gdy zrozumiał, na czym to polega, a w czym jest być może także moja zasługa.

Doszliśmy do wniosku, że cała ta akcja, po której padł gol van Persie`ego, a przede wszystkim jego strzał głową, to był pokaz fantastycznych możliwości ludzkiego mózgu, to po pierwsze, a po drugie wytrenowania, czyli możliwości ludzkiego ciała. Wystarczy sobie wyobrazić sekwencję zdarzeń, mających miejsce w ułamkach sekund, które dzieliły moment, w którym van Persie zauważył podającego doń Blinda od momentu, kiedy uderzył piłkę głową. W tym niesłychanie krótkim czasie jego mózg obliczył wszystkie odległości, wysokości i kąty pomiędzy sobą, bramkarzem Ikerem Casillasem i bramką, a także pomiędzy bramką i bramkarzem, uwzględnił szybkość piłki, swoją prędkość, swój własny wzrost i zasięg bramkarza.

Te dane mózg van Persie`ego najpierw ocenił, następnie dodał, podzielił i pomnożył, a także poodejmował i wyciągnął pierwiastki, uwzględnił możliwości organizmu. Potem to wszystko mózg rozważył, oszacował szanse przy różnych wariantach i wreszcie podjął decyzję, wybierając wariant najbardziej optymalny. Decyzja dotarła do mięśni Holendra poprzez te wszystkie neurony, czy jak one się tam nazywają i dopiero wtedy van Persie ruszył do akcji, która zakończyła się perfekcyjnym technicznie strzałem głową ponad bramkarzem, ale poniżej poprzeczki.

Doszliśmy z synem do wniosku, że w zasadzie to nie był tyle strzał głową w potocznym znaczeniu, co precyzyjnie wymierzone podbicie jej od spodu, żeby przelobować Casillasa. Nie za niskie, aby jej Hiszpan nie sięgnął, i nie za silne, aby nie przelobowała także i bramki. Wszystko to, cała operacja mózgu i mięśni człowieka nad opracowaniem tego skomplikowanego planu i jego wykonaniem – powtarzam się, lecz warto – trwała ułamki sekund. Człowiek to brzmi dumnie. Polityka to nędza.

I jeszcze jedno na koniec. Jak się może zakończyć impreza, która zaczyna się od przeniewierstwa (sędziowskie błędy i wypaczenia), potem przechodzi od razu w dramat szekspirowski z udziałem jeszcze aktualnych mistrza i wicemistrza świata? Prorokuję, że zakończenie będzie jak w greckiej tragedii, która dotknie gospodarzy, czyli Brazylijczyków.  A mojemu wnuczkowi po raz pierwszy zawalił się kibicowski świat, bo całym swoim siedmioletnim sercem był za Hiszpanią. To i dobrze się stało, bo polski kibic musi się hartować od maleńkości, żeby sprostać wyzwaniom, jakie postawi przed nim polska reprezentacja. 

PS. Jednak, żeby zarzucając politykę nie popaść w drugą skrajność, przypominam, że na portalu wPolityce i wSumie dzisiaj kolejna odsłona "Alfabetu Szczerego Przywódcy - litera "N". Dzisiaj Niesiołowski, Nałęcz, Nowak, naziści...:http://wpolityce.pl/polityka/200566-alfabet-szczerego-przywodcy-n-jak-niesiolowski-nalecz-nowak-nazisci

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości