seaman seaman
4154
BLOG

Strach ma oczy redaktora Żakowskiego

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 46

Pasjami wczytuję się w czytanki Jacka Żakowskiego, a już te jego cykliczne proroctwa, przepowiadające ostateczny upadek PiS, wertuję wręcz z lubością. Od dawna już bowiem zauważyłem, że  redaktora Polityki można podejrzewać o skrywane uwielbienie dla Jarosława Kaczyńskiego, którego bakcyl połknął gdzieś około roku 2009, jeśli moje obliczenia są prawidłowe.

To chyba wtedy Żakowski napisał wręcz bałwochwalczy tekst, w którym zawarł pełne zachwytu słowa pod adresem Kaczyńskich, a szczególnie JK: - „Bracia Kaczyńscy nie są politykami jak inni. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński nie uprawia takiej polityki jak wszyscy. To nie jest ani gracz jak Miller, ani administrator jak Buzek, ani reformator jak Leszek Balcerowicz, ani dyplomata jak Aleksander Kwaśniewski. Zapewne jest tym wszystkim po trosze, ale przede wszystkim jest generatorem, nosicielem i egzekutorem politycznych wizji. W III Rzeczypospolitej jego sposób myślenia (ale już nie metody działania) można porównywać tylko ze stylem Adama Michnika. Jarosław Kaczyński nie uprawia polityki, a metapolitykę. Nie uprawia jej po to, aby zdobyć władzę, choć władza jest mu w jakiś sposób potrzebna. Nie zdobywa władzy, aby rządzić, chociaż możliwość rządzenia sprzyja jego celom… On chce zmieniać Polskę”.

To tyle cytatu z redaktora Żakowskiego sprzed kilku lat, jako przypomnienie konieczne do wykazania, że taki pean mógł wygłosić tylko szczery wielbiciel, chociaż obecnie pod przykryciem. Ale trzeba przyznać mu jedno, że posiada dar zachwytu i potrafi go wyartykułować. Jednak wracam do teraźniejszości, bo redaktor nie zasypia gruszek w popiele i wytrwale podąża śladem myśli byłego premiera, a nawet czasami w gorączce niecierpliwości wysforuje się przed te myśli, żeby jako pierwszy zerwać owoc z drzewa poznania. Tym razem sytuacja sondażowa jednak nie sprzyja wróżeniu kolejnego ostatecznego upadku PiS, więc redaktor Żakowski musiał się sprężyć ponad zwykłą miarę i sprokurować coś odrobinę bardziej świeżego.

Teza ta co prawda nie jest najnowsza, już od dawien dawna wala się po rynsztokach internetu, chociaż jako oficjalne proroctwo została ogłoszona po raz pierwszy. Pisze więc Żakowski, że Kaczyński celowo odpycha wyborców wystawianiem na publiczny widok smoleńskiego raportu Macierewicza, a także postponuje ojca Rydzyka i promuje ks. Małkowskiego, gdyż w gruncie rzeczy pragnie trwać w opozycji totalnej i jednocześnie komfortowej. Nie ma bowiem ani programu, ani ludzi do rządzenia, więc po co mu się pchać do władzy? - sugeruje Żakowski. „To wszystko mogło mieć tylko jeden cel - zniechęcenie do siebie różnych grup wyborców i zmniejszenie ryzyka powrotu PiS do władzy mimo dość powszechnego zmęczenia rządami Platformy” - konstatuje sprytny Żakowski.

A sprytny jest Żakowski wręcz diabelsko, ponieważ to zdanie w gruncie rzeczy jednocześnie wyraża bezbrzeżną admirację dla Kaczyńskiego i kamufluje faktyczną pogardę wobec Tuska. Bo kimże jest Kaczyński w tym zdaniu? On jest demiurgiem polskiej sceny politycznej, który może od niechcenia, ot, tak dla kaprysu zmienić zdanie i wygrać te wybory! To jest człowiek, który faktycznie decyduje, kto zasiądzie w fotelu premiera, tyle że jemu się nie chce, bo się postarzał i rozleniwił. Woli sobie po prostu w suchym posiedzieć i patrzeć jak się Tusk naparza z Putinem, z którym dopiero co się jednał. Musi mieć z tego niezłą uciechę.

Z drugiej strony Żakowski kamufluje swoją oczywistą pogardę dla PO i Tuska, których los według niego dosłownie wisi na łasce Kaczyńskiego. Jeśli temu się zachce choćby palcem w bucie kiwnąć, to już po Tusku, umarł w butach i to w butach Kaczyńskiego, w których aktualnie występuje. Według Żakowskiego cała scena polityczna składa się z pacynek, kukiełek i marionetek, które po tych deskach się włóczą, czasem podskakują, a nawet coś powiedzą, ale to wszystko wisi na sznurkach pociąganych przez Kaczyńskiego.

Jeśli dać wiarę Żakowskiemu, to Kaczyński musi posiadać jakieś nadprzyrodzone właściwości, których używa w zależności od nastroju, kaprysu, zachcianki albo przelotnego humoru, czy ja wiem w końcu od czego? Żakowski chyba też nie wie, lecz nie może ukryć swojego bałwochwalczego podziwu, który wychodzi zeń wszystkimi porami skóry, a nade wszystko spod klawiatury jego redakcyjnego komputera.

Rzecz jasna, jest taka możliwość, że Żakowski sobie szydzi, ale to byłby tylko dowód bezradności, bo szyderstwo zawsze wyraża bezsiłę wobec problemu lub osoby. Natomiast jeśli redaktor Polityki pisze poważnie, to moja interpretacja jest jedynie słuszna – Kaczyński dzieli i rządzi, a porażki wyborcze się go nie imają. Nie ma znaczenia, czy przegra po raz kolejny, czy wygra, bo jest ponad te wyborcze gierki.

No, dobrze, jest jeszcze trzecia możliwość – Żakowski wyraża strach elit III RP, że Kaczyńskiemu znowu coś się odwidzi i zechce powrócić do władzy. Bo tylko strach może mieć tak wielkie oczy, żeby zobaczyć nadprzyrodzone skłonności Jarosława Kaczyńskiego.

PS."ALFABET SZCZEREGO PRZYWÓDCY" - mojego autorstwa, w każdą sobotę na portalu wPolityce.pl...polecam! Dzisiaj litera "E" : http://wpolityce.pl/lifestyle/191116-e-jak-euro-2012-eadministracja-eurostrefa-i-europejski-medrzec

http://wyborcza.pl/1,75968,15795177,Ukryty_plan_prezesa_Kaczynskiego.html#ixzz2yqLAraKR 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka