seaman seaman
7343
BLOG

Przypadek aktorki Szczepkowskiej

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 98

Dobra aktorka, ale bezpartyjna – tak można w największym skrócie przedstawić problem Joanny Szczepkowskiej, co jest oczywiście nawiązaniem do słynnego artykułu opublikowanego w peerelowskiej POLITYCE: „Dobry fachowiec, ale bezpartyjny”. Przy czym problem nie tyle miała zawsze bezpartyjna Szczepkowska z partią, lecz raczej partia ze Szczepkowską. Wtedy to była PZPR. Dzisiaj chodzi oczywiście o Polską Partię Gender (PePeGie), która nie ma co prawda struktur ani statutu, ale ma już Komisję Dyscyplinarną i ta właśnie wykluczyła aktorkę z salonu. Bo PePeGie ma siedzibę w salonie, tam werbuje kadry, stamtąd śle płomienne manifesty i gromi rewizjonistów oraz - nomen omen - odszczepieńców.

Ja tu nie mam zamiaru się nad Szczepkowską użalać, ponieważ ona doskonale sama się broni. A poza tym do tej pory równie doskonale się bawiła w tym salonie i nic nie wskazywało, żeby zabawa miała się skończyć. Można nawet powiedzieć, że ten salon, a konkretnie środowisko tak zwanej michnikowszczyzny ją na rękach nosiło. Bo to i z dobrej rodziny, inteligentna nad podziw, liberalna jak partia przykazała, a także z takimi koneksjami środowiskowymi, że naprawdę trudno przecenić. Tak, że nie ma tu co łez ronić, bo na biednego duchem, rozumem, materią ani poparciem nie trafiło.

Jednak jej dzisiejszy problem jest tak charakterystyczny i typowy dla czasów komuny, że po prostu oczy bolą patrzeć i nie sposób obok tego przejść obojętnie. Szczepkowska zadarła z szeroko rozumianym środowiskiem gender, czyli homolobby ze wszystkimi pokracznymi przybudówkami, zarówno politycznymi, jak i feministycznymi, a nawet z samą filozofką Środą, co już przelało czarę goryczy i aktorkę ekskomunikowano z salonu.

Trzeba przyznać, że zgrzeszyła ciężko, a mianowicie popełniła bluźnierstwo pierwszego stopnia, gdyż zakwestionowała samą istotę istnienia PePeGie. Ośmieliła się stwierdzić publicznie, że gender to jest ideologia, a nie nauka. Czyli powiedziała mniej więcej, że gender z nauką ma tyle wspólnego, co Stalin miał z językoznawstwem. A wiemy, że prawda boli najbardziej, nawet bardziej od najgorszego kłamstwa, więc Biuro Polityczne PePeGie zawrzasnęło boleśnie i wywaliło rewizjonistkę z salonu.

Szczepkowska, trzeba przyznać, odwinęła się fenomenalnie. Przypomniała Środzie, na czym polega ideologia w praktyce i na własnym doświadczeniu wykazała podobieństwo PZPR do PePeGie. Otóż kiedy aktorka za komuny skumała się z opozycją antykomunistyczną, została wezwana na dywanik przez dyrektora teatru i przezeń pouczona oraz ostrzeżona, że szkodzi partii przewodniej, na co mu odpowiedziała, że do partii nie należy. Dzisiaj, kiedy wystąpiła przeciwko równie durnej ideologii gender, także została wezwana na dywanik przez dyrektora swojego teatru i przeżyła klasyczne deja vu – na spotkaniu z dyrektorem została ostrzeżona, że jakieś gremium niezwiązane z teatrem (lecz najwidoczniej równie wpływowe w dyrekcji jak niegdyś była PZPR) jest zaniepokojone jej poglądami. No i znowu musiała Szczepkowska odpowiedzieć dyrektorowi, że do partii nie należy. A nie ukrywa, że miała na myśli PePeGie - partię Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki oraz Magdaleny Żakowskiej. Zatem w przypadku aktorki Szczepkowskiej koło historii pięknie się domknęło.

Ma więc artystka powtórkę z rozrywki, nawet w tej samej obsadzie, bo pisze z rozgoryczeniem, że organ Michnika wydrukował agresywny wobec niej artykuł Środy, ale jej prawa do odpowiedzi odmówił, co także stanowi piękny przyczynek do idei dziennikarskiej bezstronności. Pyta się zatem aktorka, dlaczego chłopacy, którzy za komuny konspirowali w jej kuchni i walczyli o wolność, a dzisiaj mają posady w Gazecie Wyborczej, dlaczego ci chłopacy dzisiaj ją kneblują?

Sprawa jest dość prosta w tym sensie, że ci chłopacy wtedy byli w opozycji, a dzisiaj są w partii przewodniej, zaś punkt siedzenia zmienia punkt widzenia. To, co kiedyś było dla nich wolnością dzisiaj jest warcholstwem. Tak więc oni przeszli na drugą stronę barykady, a Szczepkowska po staremu jest elementem antysocjalistycznym. A wszystko przez to, że kiedyś brzydziła się komuną, a dzisiaj spostrzegła w gender łudzące podobieństwo do tamtej partii i nie potrafiła powstrzymać odruchu obrzydzenia. A przecież mówił komunistyczny klasyk – strzeżmy się pierwszych odruchów, gdyż mogą być uczciwe. Bo to się zgadza co do joty – zarówno PZPR, jak i PePeGie atakują naród, rodzinę, Kościół. A Szczepkowska ciągle bezpartyjna, więc co z tego, że dobra aktorka?

PS. "ALFABET SZCZEREGO PRZYWÓDCY" - mojego autorstwa, w każdą sobotę na portalu wPolityce.pl...polecam! Dzisiaj litera "D" : http://wpolityce.pl/media/190112-demokracja-obywatelska-sterowana-d-jak-dominika-od-michnika-donald-drzewiecki-dukaczewski-dworak

http://www.rp.pl/artykul/1087076.html?p=2

http://www.fronda.pl/a/wazne-pytanie-czy-olejnik-jest-wolna-dziennikarka,36145.html 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka