seaman seaman
6410
BLOG

Putin nie napoi koni w Tagu ani nawet w Bugu

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 119

Właściwie nie chciałem pisać o Krymie, Rosji i Ukrainie, bo sytuacja jest zbyt płynna, a ja nie lubię robić z siebie głupka, a już na pewno nie za darmo. Jednak kiedy zerknąłem na wypociny niejakiego Zbigwie, to doszedłem do wniosku, że najdurniejsze rzeczy już zostały napisane przez niego, więc dla mnie jest w miarę bezpiecznie.

Zatem moje proroctwo polityczne jest następujące. Biorąc pod uwagę wiele czynników, które zaraz wymienię, oświadczam uroczyście, że żadnej światowej wojny nie będzie. Owszem, może być wojna zimna na wzór Zachodu z Rosją Sowiecką, którą ćwiczyliśmy wiele lat, więc tutaj nihil novi. Ruscy są po prostu zbyt słabi na wojnę z Zachodem, nawet w tym stanie degrengolady, w jakiej się on obecnie znajduje. Z tej prostej przyczyny, że degrengolada w Rosji jest jeszcze większa.

Natomiast zimna wojna byłaby w sam raz dla Putina, bo jest adekwatna do jego potrzeb i możliwości. Taki stan, w którym Rosja może grać rolę oblężonej twierdzy przede wszystkim w oczach własnego narodu jest dla putinowskiej kamaryli nie lada gratką. W ten sposób mają bowiem wytłumaczenie własnej nieudolności w rządzeniu państwem, a także pogorszenia sytuacji ludności, przede wszystkim materialnej. Putin rżnie wielkiego chojraka wyłącznie dla swojej rodzimej publiczności. Nie ma dla niego lepszego alibi wobec narodu, że zawiódł ich nadzieje na odbudowę imperialnej potęgi, która Rosjanom zawsze zastępowała pragnienie dobrobytu osobistego. Oni tak mają od wieków.

Kiedy taka zimna wojna byłaby możliwa do rozpoczęcia najniższym kosztem, czyli możliwa dla Rosji? Otóż musi być wykonany jakiś „prawdziwy ruch”, czyli nie pusty gest albo równie pusta pogróżka, lecz coś naprawdę konkretnego. Takim konkretem jest zajęcie Krymu, który przez Rosjan jest postrzegany jako rosyjski, a który głupi Chruszczow oddał Ukraińcom. Zajęcie to jeszcze nie znaczy zbrojna interwencja a potem formalna aneksja. Wystarczy na przykład, że zainstalują się tam na stałe prorosyjskie marionetki albo przebrani Rosjanie. Nieważne, że nie będzie formalnego przyłączenia, ważne, żeby naród rosyjski został przekonany, że oni tam rozdają karty. Nieważne, że sytuacja będzie płynna; że nie będzie spokoju; że będą się co chwila naparzać Tatarzy z Rosjanami, kozacy z Ukraińcami, to nawet lepiej, bo alibi dla Putina et consortes przed narodem będzie jeszcze bardziej wiarygodne.

Po drugie zajęcie Krymu jest optymalne wobec zgnilizny duchowej Zachodu – to znaczy jest granicą, do której te smutasy nie zrobią nic poza pustymi gestami i świętym demokratycznym oburzeniem. Nowy premier Ukrainy Jaceniuk już właśnie upewnił świat i Putina, że Ukraina na Krymie nie da się sprowokować jak Gruzja i nie ruszy się zbrojnie. Tym samym – bezwiednie, czy świadomie - dał zielone światło Putinowi, a Zachód został utwierdzony w swojej niezłomnej woli chowania głowy w piasek – skoro tak, to można zignorować zajęcie Krymu przez Rosjan, bo na większą zadymę się nie zanosi.

Po trzecie Putin widzi, kto siedzi w Białym Domu w Waszyngtonie, jako i my widzimy. A siedzi tam Obama, lewacki bubek, który palcem w bucie nie kiwnie, dopóki mu ruski granat nie spadnie na pole golfowe. Putin wie, jako i my wiemy, kto to jest Barroso czy te inne wanrompuje – to są komedianci i to podłego sortu komedianci. Nie mają ani armii, ani ducha, ani serca do walki. Już sam fakt, że Unia zwołuje posiedzenie na poniedziałek świadczy, że mają Ukrainę w nosie, bo Putinowi wystarczy te kilkadziesiąt godzin, żeby powolutku, godzina po godzinie przejmować Krym, ustanawiać tam kolejne fakty dokonane.

I moim zdaniem tak się stanie w końcu. Krym zostanie anektowany mniej lub bardziej formalnie przez Rosję. Będziemy mieli dużo histerycznych okrzyków ze strony niezłomnych obrońców pokoju i praw człowieka, którzy jednak nie ruszą tyłków poza swoje marmury i żyrandole, spomiędzy których te piski wydają. Nie stać ich na szybkie i stanowcze działanie, jak to robia politycy z prawdziwego zdarzenia. Francuzi za Krym nie będą umierać, Anglicy już tam umierali, Niemcy nie maja interesu, a Amerykanie nawet nie wiedzą, gdzie ten Krym jest.  Tak więc Rosja dopnie swego i będzie miała i Krym i zimną wojnę, a Putin zapewni sobie następna kadencję, a może i dłużej. . Co będzie w perspektywie dłuższej, to już się nie podejmuję wróżyć. Jednak w żadnym wypadku Putin nie napoi koni w Tagu ani nawet w Wiśle. Po prostu szkapy ma już tak wybrakowane, że padną mu z wycieńczenia znacznie wcześniej. 

 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka