seaman seaman
2064
BLOG

Pogrzeb bohaterów z Łączki

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 63

Prezydent Bronisław Komorowski w swojej niezmierzonej łaskawości zaproponował uhonorowanie państwowym pogrzebem żołnierzy wyklętych, których szczątki odnaleziono na powązkowskiej „Łączce”. Uroczystość ma się odbyć 27 września tego roku, zapewne pod jego osobistym patronatem. I tu się wyłania pierwszy problem. Ten termin jest bardzo naglący i pozostawia bardzo niewiele czasu w proporcji do powagi sprawy. Tym bardziej, że trzeba przeprowadzić prace ekshumacyjne 90 osób, których nie odnaleziono do tej pory.

Doktor Krzysztof Szwagrzyk, zawiadujący pracami na powązkowskiej Łączce wypowiedział znamienne słowa w kontekście ewentualnego pomnika: to nie może być „jakiś pomnik”. To musi być obiekt na miarę i powagę przedwojennego Cmentarza Orląt Lwowskich. „Trudno sobie wyobrazić pogrzeb szczątków ofiar komunizmu, tych odnalezionych na "Łączce", na takim terenie, jak on wygląda dziś. W tej chwili nie ma tam niczego. Trzeba będzie przecież przygotować nekropolię, zbudować pomnik, mauzoleum. Dopiero potem można by myśleć o pogrzebie, a nie w odwrotnej kolejności” - mówi doktor Szwagrzyk.

Dlatego pośpiech prezydenta Komorowskiego wygląda bardzo dwuznacznie, wręcz wygląda na próbę odfajkowania sprawy. Nie będę tu wnikał i analizował z jakich względów. I tu dochodzimy do drugiego problemu, o którym na razie się nie mówi, a co mnie osobiście dotyka i to jest delikatnie powiedziane. Powiedzieć bowiem, że  pochówek męczenników polskiej niepodległości pomordowanych przez bezpiekę, a dokonany pod egidą prezydenta, którego wybór rekomendowali i fetowali szampanem właśnie generałowie tejże bezpieki, byłby chichotem historii, to jakby nic nie powiedzieć. To faktycznie szyderstwo z pamięci o takich ludziach jak major Łupaszka, major Zapora, generał Nil czy rotmistrz Pilecki. Przy całym szacunku dla urzędu głowy państwa, wszyscy wiemy z kim mamy nieprzyjemność.

Nie można więc dopuścić, żeby kaliber moralny i patriotyczny tych bohaterów symbolizowała i zawłaszczyła w świadomości narodu tego rodzaju persona, ponieważ byłoby to – wzdragam się przed egzaltacją i możliwą przesadą, ale nie znajduję lepszego zwrotu – coś w rodzaju szargania narodowej pamięci. Przy czym nie chodzi mi tu wcale o kontekst polityczny, chociaż od tego nie da się całkowicie odciąć. Chodzi o kontekst ściśle patriotyczny, który może być właśnie zdominowany przez czysto politykierskie intencje prezydenta, co do których nie mam raczej wątpliwości. I w tym momencie pojawia się drugi problem, gdyż takiej uroczystości patriota zignorować ani zbojkotować nie może i to z oczywistych względów – to są kwestie o niebo ważniejsze niż personalny kontekst.

Zgadzam się w tej sprawie z niedawną wypowiedzią redaktora Cezarego Gmyza, że choćby nie wiadomo kto tej uroczystości patronował, to on osobiście się tam stawi, bo to jest obowiązek Polaka wobec ogromu zasług pomordowanych przez komunistyczną władzę żołnierzy, potem jeszcze przez nią wyklętych. Dzięki nim Polska jest Polską zaś Polacy Polakami, a nie wasalami morderczej bolszewii.

Otóż ja chcę powiedzieć, że jest to sposób, żeby uniknąć tego nieznośnego dysonansu; żeby zneutralizować politykierskie ambicje obecnej władzy, pragnącej szczególną uroczystość wykorzystać dla swoich propagandowych celów. Jest to sposób, żeby usunąć w cień tak zwane państwo Tuska i Komorowskiego, a pogrzebowi nadać właściwą rangę – manifestacji patriotycznej narodu pamiętającego o swoich korzeniach, tradycji, tożsamości, wolności, niepodległości oraz o ludziach, którzy oddali życie w imię tych wartości.

Oczywiście w grę wchodzi masowe uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych, ale to jest mało powiedziane. To muszą być liczby rzędu setek tysięcy uczestników, a może i milionów. I te miliony powinniśmy zacząć zwoływać, mobilizować, organizować właśnie my, a nie władza. I to już, teraz, natychmiast, bo czas jest na wagę złota, oni też myślą, tyle że z odwrotnymi intencjami. A pisząc „my” mam na myśli Polaków, którzy chcą być Polakami i którym nie jest wszystko jedno, gdzie żyją. Natomiast kontekst politycznej przynależności nie jest tu żadnym kryterium. Ten pogrzeb, jeśli już ma być we wrześniu, to musi się stać po prostu manifestacją polskości. Łączka, Powązki, Warszawa powinny w tym dniu przypominać biało-czerwony ocean.

To jest jedyna szansa, żeby – używając skrótu myślowego – narodowej pamięci nie zawłaszczyli politykierzy, dla których polskość to nienormalność, a następnie nie przerobili jej na kolejną czekoladową pokrakę. A jest przecież groteskowy precedens.

Przypomnę natomiast jako dobry precedens wydarzenie podobnej rangi - pierwsze w dziejach niepodległej II Rzeczpospolitej Święto Morza w Gdyni w 1932 roku. Do miejscowości, która zaledwie 6 lat wcześniej przestała być wioską przybyło sto tysięcy osób z całego kraju, zbudowano prowizoryczne schroniska, pola biwakowe, jadłodajnie, całą olbrzymią infrastrukturę. Święto stało się fantastycznym sukcesem, ale przecież nie z powodów organizacyjnych. To był przede wszystkim efekt radości Polaków z odzyskanej dopiero co wolności, lecz w pierwszym rzędzie z dumy rozpierającej wręcz naszych przedwojennych rodaków, że tak szybko i sprawnie potrafili tę wolność zagospodarować.

Zatem zmierzając powoli do konkluzji, mam na myśli wywołanie podobnego efektu we wrześniu, w dniu pogrzebu żołnierzy sprawy narodowej, o których pamięć chcieli tym razem zabić nie zaborcy, lecz rodzime rzezimieszki, czyli komuniści. Otóż fakt, że obecna władza zamierza dla swoich politycznych celów zawłaszczyć tę pamięć jest oczywiście deprymujący, ale paradoksalnie także stwarza szansę na prawdziwy przełom w świadomości Polaków. To jest trochę tak – proszę mi wybaczyć trywialność tej analogii – jak w niektórych sportach walki wykorzystuje się impet przeciwnika. Po prostu atakowany przyjmuje na siebie ten impet wraz z całą siłą przeciwnika, lecz wektor i moc ataku przekierowuje na swoją korzyść.

Ten wrześniowy pogrzeb może naprawdę stać się przełomem w świadomości. Tylko trzeba podjąć to wyzwanie i wyzwolić dumę Polaków, że jesteśmy potomkami takiego fantastycznego pokolenia ludzi niezłomnych. Wyzwolić świadomość, że Zapora, Łupaszka, Nil, Warszyc, Inka, Lalek, Kotwicz, Kmicic, Uskok, Lalka i inni to nie są jakieś postacie z legend czy mitów, ale to jest nasza tożsamość, krew z krwi i kość z kości.

Rzecz jasna, trzeba się sprzeciwiać tak szybkiemu wrześniowemu terminowi wyznaczonemu przez prezydenta Komorowskiego, ale liczyć się także trzeba z tym, że zostanie przeforsowany. Jednak mimo wszystko pogrzeb bohaterów walki z komuną, pogrzeb z masowym udziałem Polaków może stać się – trudno, niech mi zęby już do końca ścierpną od egzaltacji – historycznym zwycięstwem polskości nad nihilizmem obecnej władzy. 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka