seaman seaman
1626
BLOG

Filozofia wikipedyczna, czyli dwa wróble na dachu

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 18

Cały ambaras wziął się z tego, że chłopak chciał mieć dwa gołębie w garści, a przecież ludowe porzekadło takiej opcji nie przewiduje. Lud jedynie twierdzi, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu i tyle. Jeden gołąb i jeden wróbel. O żadnych dwóch gołębiach nigdy nie było mowy.

Moja żona ostrzegała byłego ucznia, żeby szukając swojej drogi nie kombinował z tymi wynalazkami edukacyjnymi, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Wszystkie te dziwne kierunki jak europeistyka, naturystyka, genderologia albo politologia są dobre dla ludzi, na których czekają synekury i posady już wcześniej obmyślone przez sponsorów, rodziców czy inne służby. Dla takich, którzy potrzebują jedynie papieru ze znakiem wodnym, a nie zawodu czy wykształcenia.

No, bo co to za kierunek dla Europejczyka - europeista? Rozumiem, że dla jakiegoś Afroafrykanina to może być jakaś przyszłość i szansa nawet, ale w każdym europejskim państwie jest niemalże tylu europeistów ilu mieszkańców. To co tu można za karierę zrobić, skoro pierwszy lepszy przechodzień zna się na Europie równie dobrze, co sędziwy profesor europeistyki?

Chłopak świetnie zdał maturę z polskiego i historii w renomowanym liceum, autentycznie pasjonował się literaturą, no więc było oczywiste, że trzeba pójść w tym kierunku, żadne edukacyjne zakamarki nie wchodziły w grę. I on sam również skłaniał się do filologii polskiej lub historii i dlatego byliśmy z żoną zdumieni, że wybrał właśnie ten wynalazek edukacyjny. A chociaż nazwy tego kierunku dokładnie nie powtórzę, lecz chodziło o administrację w kulturze i mediach. Albo o kulturę w administracji. Jakoś tak.

Zapewne ktoś, może rodzice, namówili go do tej zmiany - pisał, że postanowił do swoich pasji podejść praktycznie, no bo trzeba przecież myśleć trzeźwo i bardziej życiowo, czyli - jak to dawniej mówiono - zadbać zarówno o nadbudowę, jak i bazę. No i właśnie teraz ponosi konsekwencje niekonsekwencji, bo skończyło się tak jak za komuny – ani baza nie powstała, ani nadbudowa nikogo nie przyciągnęła. Po roku z górą pisze do żony, że przedmioty ekonomiczne są na wysokim poziomie, lecz niezmiernie go nudzą, natomiast zajęcia humanistyczne, którymi faktycznie się pasjonował, są na poziomie wikipedii. Tak więc nieborak zamiast parki gołębi w garści ma dwa ptaki na dachu i wyglądają raczej na wróble.

Pisze, że temat z filozofii o Platonie, który zajął na sali wykładowej coś półtora miesiąca, można sobie w ciągu jednego wieczoru i bez trudu przyswoić przy pomocy wikipedii właśnie. I to się dzieje na cieszącej się u nas dobrą sławą uczelni,  zatem można domniemywać, iż gdzie indziej może być tylko gorzej. Ja bym się nawet nie trudził opisywaniem perypetii byłego pupila mojej żony, gdyby nie ten list, który różni profesorowie podpisali kilka dni temu w obronie filozofii na uczelniach. Władze uczelni w Białymstoku zdecydowały się na likwidację studiów filozoficznych, gdyż ten kierunek jest nierentowny. Ciekawe, że politologia i genderologia wszędzie są rentowne, nawet w powiatowych uczelniach.

Podpisani naukowcy argumentują, że bez filozofii uczelnia staje się zwyczajną szkołą zawodową. I tu jest pies pogrzebany, bo filozofia na poziomie wikipedii też przecież degraduje uniwersytet, chociaż zapewne jest rentowna. A wygląda na to, że cała nasza edukacja zmierza właśnie w tym kierunku. Lada chwila usłyszymy o kierunku administracji medycyną i lekarstwami albo turystyką i drogami, czy na przykład infrastrukturą i zegarkami, na których filozofia także będzie na poziomie wikipedii, żeby się opłacało. Niech się w końcu profesorowie skrzykną i podpiszą protest przeciwko wynalazkom edukacyjnym, może wtedy filozofia zacznie być rentowna.

Ja poradziłem żonie, żeby odpisała, że nie ma się co się przejmować tą wikipedyczną filozofią - w końcu na poziomie wikipedii jest prezydent - głowa naszego państwa, a szef rządu zgoła na poziomie Króla Lwa z filmu dla dzieci. I jakoś się nie przejmują. No, ale moja żona odparła żem jest błazen (w oczy mnie to powiedziała!), a delikwentowi napisała tyle mądrych porad oraz sentencji życiowych, że aż mnie zemdliło. Bo ja pomimo mojego fatalnego wykształcenia (tatuś i mamusia wykierowali mnie na mechanika), to też jestem za filozofią na uniwersytetach, ale żeby była na takim poziomie, który by zniechęcał wykładowców do posługiwania się wikipedią jako pomocą naukową. Bo co z tego, że profesorowie filozofię na uczelniach obronią i będzie ona rentowna, skoro Plato będzie Amicusem jedynie dla cwanych wikipedystów, którzy za wykłady biorą kasę na kilku uczelniach naraz?

Mamy bowiem teraz takie czasy, że trzeba uważać, w co się człowiek wdaje. Na każdym kroku natykamy się na paradoksy – polityczny błazen zostaje przez partię polityczną ogłoszony dziennikarzem roku; polityk wysyłający dziesiątki tysięcy żołnierzy na wojnę otrzymuje pokojowego Nobla, a szef skrytobójczej ubecji jest mianowany człowiekiem honoru. Zaś filozofia opłaca się tylko na poziomie wikipedii. No i gdy ktoś nie rozezna w porę sytuacji, to zostaje z rozdziawioną ze zdumienia gębą niczym jakiś wsiowy głupek: Co ja tutaj robię, jak się w tym miejscu znalazłem i co mnie przyniosło? I dlaczego zamiast spodziewanych gołębi w garści mam dwa wróble na dachu?

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka