seaman seaman
2353
BLOG

Lemingi w Warszawie trzymane są mocno

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 58

Poza Hanną Gronkiewicz-Waltz, której nie dało się oderwać od bufetu, to najlepiej na tym całym referendum wyszedł Leszek Miller i jego partia. W sensie politycznym oczywiście – uwiarygodnili się w oczach potencjalnego koalicjanta, czyli PO, że są w stanie przeważyć szalę i w momentach przesilenia można na nich liczyć. Jak na tym wyjdą obie partie w przyszłości, to inna sprawa, ale Miller wydatnie zwiększył swoje szanse na udział w rządzie, o ile Platforma jeszcze porządzi w następnej kadencji.

Brak tych eseldowskich kilkudziesięciu tysięcy (może nawet bliżej stu tysięcy?) zdecydował w dużej mierze o uratowaniu głowy przez HG-W. A że postkomuniści karni są i zdyscyplinowani (jak każda diaspora żyjąca w stanie zagrożenia w niechętnym społeczeństwie), zatem Miller bez trudu wyłączył im prąd i zostali w chałupach lub pojechali na te grzyby. Z drugiej strony szef SLD pokazał, kto rządzi lewą stroną sceny i Palikot z Siwcem oraz Kaliszem mogą mu co najwyżej po zapałki latać. Kwaśniewski wyczuł pismo nosem i się w referendalną bieżączkę nie zaangażował, więc na ich tle teraz trochę zyskał na znaczeniu w tej Europie Plus Procenty, jeśli ona jeszcze istnieje.

Niewątpliwie drugą (a może pierwszą?) przyczyną porażki ludzi chcących oderwać HG-W od bufetu był szeroko praktykowany w Warszawie (jak w każdej stolicy) klientelizm polityczny, który jest oczywiście zakamuflowaną formą korupcji. Ilość osób zależnych od władz miasta, a także od instytucji rządowych i okołorządowych jest w stolicy olbrzymia. I to zarówno jeśli chodzi o zależność bezpośrednią w sensie zatrudnienia, jak i pośrednią, gdy bardziej chodzi o jakieś spodziewane korzyści, jak przetargi, reklamy, ogłoszenia, awanse, zlecenia, chody, plecy, znajomości itp. To już są zapewne setki tysięcy ludzi, na których władza ma realny wpływ i może część z nich bez większego trudu zagonićna parkiet w dowolnym momencie, żeby tańczyli, jak im zagrają. No i można powiedzieć, że zatańczyli.

Niektórzy twierdzą jeszcze, że wpływ miały osobiste nawoływania prezydenta i premiera do bojkotu referendum, ale ja bym nie pokładał w ich apelach wielkiej siły sprawczej. Powiedzmy sobie szczerze, prezydent Komorowski może jest traktowany poważnie gdzieś tam (nawet nie napiszę gdzie), ale na pewno nie w Warszawie, gdzie go znają niczym zły szeląg. Owszem, jako poręczny byt polityczny służy do zbierania głosów lemingów i układania różnych kombinacji, jednak jak mi ktoś mówi, że on ma jakikolwiek autentyczny posłuch u ludzi, to ja mówię przepraszam, biorę kapelusz i wychodzę.

Podobnie jest z premierem Donaldem Tuskiem, który ma autorytet wyłącznie medialny i wynikający z przydatności jego osoby dla establishmentu, jednak reputację ma już tak spapraną, że nawet sondaże popularności go dołują, co zresztą różni go od Komorowskiego. Tusk jako polityk u władzy istnieje obecnie wyłącznie dzięki obecności w polityce Jarosława Kaczyńskiego i gdyby ten ostatni zniknął ze sceny (co nie daj Bóg!), to jemu nie pozwolą spakować koszul i krawatów, wyleci w skarpetach w Aleje Ujazdowskie, żaden taksówkarz nawet się nie zatrzyma. W chwili, gdy sponsorzy uznają, że wyczerpał swoje możliwości powstrzymywania PiS, natychmiast ląduje na ulicy.

Skłaniam się zatem do konstatacji, że bezpośrednie apele władzy nawołującej do bojkotu referendum, nie miały wielkiego wpływu na poczynania wyborców. Owszem, brzmiały paskudnie, nawet podle, jak na przedstawicieli partii mieniącej się obywatelską, ale to trzeba mieć autentyczny autorytet wśród swoich wyborców, żeby bezpośrednio wpływać na ich zachowania. Takie coś ma Kaczyński, a z obecnych prominentów władzy chyba nikt nie dysponuje podobną charyzmą. Tusk i Komorowski mogą skutecznie ludzi odstraszyć za pomocą dostępnych im sił i środków, ale na pewno nie są w stanie namówić elektoratu, żeby tańczył, jak mu zagrają. Warszawskie lemingi trzymane są mocno w garści przez władzę, ale zdecydowanie strachem, a nie nadzwyczajnym darem przekonywania.

I tu dochodzę do ostatniej, lecz nie najmniej ważnej przyczyny, dla której HG-W ostała się za bufetem, a jej partia kupiła sobie chwilę czasu, żeby móc pokombinować jeszcze trochę. PiS nie utrafił w najwłaściwszy ton. A konkretnie źle wypośrodkował proporcje pomiędzy merytorycznością a politycznością przedsięwzięcja jakim jest referendum. Jednak warszawiacy chyba poczuli się potraktowani przez PiS w jakiejś mierze jako polityczne mięso. PiS zbytnio się zasugerował bezczelną politycznością wystąpień premiera i prezydenta, którzy bez ogródek wezwali do bojkotu i postanowił odpowiedzieć również tym samym orężem. To był błąd, bo bezpośrednie apele ludzi o tak zszarpanej wiarygodności, jak Tusk i Komorowski miały marginalne znaczenie dla progu frekwencji. Trzeba było to jedynie przyjąć z „godnościom i podkreślić wężykiem”, a nie kontrować w ten sam sposób. Odróżnić się wyraźnie od politykierskiego tonu prominentów władzy. Nie zrobiono jednak tego i warszawiacy-merytoryczni uczestnicy referendum, poczuli się manipulowani przez obie strony.

Wszystkie powyżej wymienione przyczyny miały jakiś wpływ na porażkę zwolenników, ale trudno wyczuć proporcje tych trzech czynników. Gdyby ktoś mi jedenak zadzierzgnął powróz na szyi i żądał odpowiedzi, to za największy uznałbym klientelizm polityczny panoszący się w stolicy, który pod rządami tej władzy urósł do rozmiarów monstrualnych, zagrażających właściwie procedurom demokratycznym. Ale to temat na całkiem inny wpis.

Pocieszające po tej przegranej bitwie warszawskiej jest to, że władza jest dzisiaj w sytuacji przypominającej Szwedów pod Warszawą w 1656 roku. Szwedzi tę bitwę wygrali, jednak Polacy nie zostali rozbici i wycofali się na drugi brzeg Wisły z minimalnymi stratami. Pan Zagłoba wówczas powiedział, że żadne zwycięstwa nie naprawią już szwedzkiej sprawy, zaś jedna ważna przegrana może ich zgubić. Co też w końcu się stało. Dokładnie w takiej sytuacji jest partia żartobliwie zwana obywatelską – oni są niczym Szwedzi w końcówce potopu szwedzkiego. 

 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka