seaman seaman
6024
BLOG

Garnitury Donalda Tuska

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 109

 „Oni reprezentują partię, wyjeżdżają w naszym imieniu za granicę, muszą kupować upominki”. Cytat pochodzi z Julii Pitery, która w ten sposób tłumaczy nadzwyczajne potrzeby reprezentacyjne Donalda Tuska. Mój Boże, skąd my to znamy? Co to za echo dawno minionych czasów się odezwało? Kto w naszym imieniu pił szampana i zakąszał kawiorem?

Tak, tak, to zagrało dalekie już echo partii ludu pracującego miast i wsi, siły przewodniej peerelowskiego narodu. To dlatego ta fraza, że w naszym imieniu partyjni działacze wyjeżdżają za granicę, zabrzmiała tak znajomo. Ale problem jest głębszy, jeśli wziąć pod uwagę, że ten sam arbiter elegantiae, który za nasze pieniądze paraduje w garniturach od jakiegoś Armani`ego, nam każe się kontentować ciepłą wodą w kranie. Bo on musi reprezentacyjnie wyglądać, a my nie musimy mieć gorącej wody.

Ale biedna Julia Pitera, bo powiedziała o jedno zdanie za dużo i teraz ma problem. Otóż zapędziła się w obronie premiera i zaklęła się, że on sobie garniturów za partyjne składki nie kupował, a ci, którzy kupowali powinni zwrócić pieniądze. Tymczasem dzisiaj okazuje się, że premier nie tylko broni swoich partyjnych garniturów, ale przy okazji swojej żony, która również paradowała w składkowych kieckach. Co ma teraz powiedzieć Julia Pitera, gdzie oczy schować? Czy będzie konsekwentna i zaapeluje do państwa Tusków, żeby zwrócili pieniądze?

Platformersi na nasz rachunek jedzą, piją, lulki palą, ledwie państwa nie rozwalą. Tańce na rurze, sushi z z girlsowego pępka, wino, kobiety i śpiew, a wszystko w fundowanych przez państwo garniturach – pisze tygodnik redaktora Lisa z iście lisim zacięciem, że aż dziw bierze. A premier, nasz szczery przywódca, jakby się tego spodziewał i ani trochę niezrażony, ani niespeszony zapowiada obcięcie funduszy na te swawole. Czy to nie wygląda na ustawkę – ulubiony pluszak premiera puszcza farbę na temat rozpustnych praktyk partii rządzącej, zaś główny macher, za którego przyzwoleniem te brewerie się wyprawiały, zachowuje się, jakby miał przygotowany scenariusz postępowania?

Wszyscy admiratorzy Tuska obruszyli się na pluszaka, że to bezmyślnie katuje partię popularnie zwaną obywatelską, wspomagając bezwiednie powrót IV RP tym artykułem, a on niczym Katon Starszy tłumaczy się niezłomnym umiłowaniem prawdy oraz obiektywizmu, który wyssał z mlekiem matki. Przysłowiowy szachista to wirtuoz refleksu przy dziennikarzu, w którym dopiero tysiąc przekrętów partii popularnie zwanej obywatelską obudziło Katona.

I jak to pięknie się wszystko zgrało w czasie, zupełnie jak w wielokrotnie przećwiczonym na próbach scenariuszu. Jeszcze nie przyschła farba drukarska na szpaltach tygodnika, a premier już wyskakuje z gotową receptą, jak ukrócić kupy swawolne w polityce – zlikwidować finansowanie partii z budżetu. To też pięknie się komponuje z platformerską strategią zmarginalizowania opozycji za pomocą pseudodemokratycznego przekrętu, co jest oczywiste w sytuacji, gdy władza dysponuje nieskończonymi możliwościami, a jej przeciwnicy zostaną pozbawieni niezbędnego minimum.

A swoją drogą, człowiek od dwudziestu z górą lat na szczytach polityki i władzy, zarabiał grube pieniądze w stosunku do przeciętnego obywatela, a teraz okazuje się, że go nie stać na kupno dwóch, trzech garniturów rocznie. Ale przy okazji to pokazuje także pewną prawidłowość, jeśli chodzi o Donalda Tuska, który usilnie kreuje się na bezinteresowność, całkowitą dezynwolturę wobec takich korzyści, wręcz abnegację. Tymczasem z powyższego wynika, że to kolejny pic na wodę człowieka, który pełnymi garściami czerpie z możliwości, jakie daje mu urząd. Wystarczy wspomnieć koszty jego przelotów Warszawa-Gdańsk, jakieś dziwnie zmutowane weekendy, które ciągną się od czwartku do poniedziałku.

Rzekoma bezinteresowność okazuje się kolejnym piarowskim wcieleniem, kolejnym garniturem na człowieku, bo trzeba mieć w sobie jakąś drapieżną chciwość, żeby nawołując do oszczędności budżetowych kupować sobie i żonie ubrania ze składkowych pieniędzy na działalność polityczną. Zwłaszcza że nie mamy przecież do czynienia z dorabiającym się człowiekiem, mającym na karku dzieci w wieku szkolnym. To jest naprawdę ewenement z tymi kieckami dla żony i wysiadają przy tym nawet skarpetki Pawlaka kupowane z funduszu reprezentacyjnego kancelarii premiera.

Ale do przykrywkowych „garniturów” Donalda Tuska był czas przywyknąć. W polityce przywdziewa garnitur postpolityki, która poza piarem niczego nie buduje ani nie zmienia. Zresztą wytknęła to premierowi Monika Olejnik, która zdaje się walczy o jakieś resztki swojej własnej wiarygodności: co ma począć Stefan Niesiołowski, który pod wpływem przemożnej narracji premiera już, już  skłaniał się ku związkom partnerskim, a tymczasem premierowi się odwidziało i dzisiaj mówi, żeby się tak nie spieszyć z tymi  partnerami.

To jest istota tego „garnituru” Tuska w polityce – wszystko można powiedzieć i wszystko można odwołać - jedno i drugie bez uzasadnienia. Można krzyczeć wniebogłosy, żeby nie uprawiać polityki, lecz budować stadiony i jednocześnie tłumaczyć budowę tych stadionów racją stanu. Można potępiać rzekomą mowę nienawiści i jednocześnie nie zauważać, że jedynym prawdziwie morderczym skutkiem owej mowy jest zabójstwo działacza opozycji, które jest wręcz idealnie pasującą konsekwencją słów o dożynaniu watah wypowiedzianych przez ministra rządu.

Kiedy dawno temu Donald Tusk mówił o politycznej klasie próżniaczej, wszyscy wzięli to za bon mot, a dzisiaj wychodzi, że to było jego kredo życiowe. Człowiek, któremu z ust nie schodzą frazesy o potrzebie bezinteresowności w polityce i na co dzień gromiący prywatę, nie tylko, że się ubiera, podróżuje i bawi na boisku za partyjne pieniądze, to nawet najbliższą rodzinę uwikłał w te partyjne korzyści. Dla międzynarodowej kariery nie zawahał się wyrzucić miliardów z państwowej kasy do czarnej dziury, jaką dzisiaj jest strefa euro. Ktoś napisał, że nie spotkał ani jednego moralisty, któremu źle by się powodziło i nasz szczery przywódca jest żywym dowodem, że to święta prawda.

Brudziński boi się anihilacji PiS, Pitera myśli o funduszu reprezentacyjnym dla Tuska

Jedzą, piją, lulki palą

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka