seaman seaman
6720
BLOG

Kogo nie boli głowa od Wiplera?

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 209

W ubiegłym roku byłem na spotkaniu z posłem Przemysławem Wiplerem w gdyńskim Domu Rzemiosła. Nie pomyślcie sobie tylko, że chodzę na wszystkie spotkania z posłami, którzy zahaczą o Gdynię. Co to, to nie, przecież już dawno dostałbym pomieszania zmysłów albo czego gorszego. Poszedłem na to spotkanie dość przypadkowo, z ciekawości, bo mój syn znał go z liceum, które kończył rok wcześniej i wspomniał mi kiedyś o nim.

Całkiem nieźle wypadł wtedy w moich oczach ów Wipler, a może to nawet mało powiedziane...no, niech będzie, świetnie wypadł. Młody, wygadany bystrzak z błyskotliwym umysłem i solidnym przygotowaniem, jeśli chodzi o fundamenty, czyli wiedzę. Każda partia by chciała taki egzemplarz mieć u siebie, tu nie ma wątpliwości. Spotkanie prowadził zresztą zbliżonej miary młody człowiek, a mianowicie gdyński radny PiS Marcin Horała (ekspert Fundacji Republikańskiej ds. samorządu terytorialnego)posiadający podobne zalety.

Obaj potrafili merytorycznie, logicznie i zajmująco, a także bez stękania(i bez kartki!) oraz złożonymi i zrozumiałymi(!) zdaniami mówić na trudne gospodarcze i polityczne tematy, co w polskiej polityce nie jest – powiedzmy sobie tak delikatnie – normą. No i poglądy wyrażał bardzo patriotyczne, bez owijania w bawełnę i bez tej kretyńskiej poprawności politycznej, co mnie bardzo ujęło. Jemu naprawdę chodzi o Polskę, mnie do siebie wówczas przekonał. Pomyślałem więc sobie, ten Wipler to jest dobry nabytek i będzie z niego pociecha, jeśli mu coś nie odbije albo nie wdepnie w jakie szambo.

I wcale mi nie przeszkadzało, że jego uwielbienie dla bezgranicznej gospodarczej wolności trochę nie pasuje do PiS, bo to odchylenie liberalne kładłem na karb młodości. W końcu, gdy ktoś w młodości nie buntuje się przeciwko starym porządkom, to na starość wyrasta z niego jakiś Kwaśniewski albo inny Miller. Myślałem sobie, że chłopaka trochę obciosają z tego, żeby nie pyskował za dużo i będzie dobrze. Zresztą uważałem, że Wipler mimo wszystko będzie jakaś wartość dodana. I prawdę mówiąc nadal tak uważam, że poseł Wipler po odejściu z PiS ciągle jest wartością dodaną dla PiS.

To brzmi tak paradoksalnie, że aż idiotycznie, ale chyba nie tak idiotycznie, jak te już pojawiające się pogłoski, że oto kolejny zdrajca w partii Kaczyńskiego; fatum jakieś wisi itd., itp. Otóż ja opieram się na pewnej wierze w inteligencję Wiplera, którego przez ten czas obserwowałem, chociaż nie inwigilowałem, jakby się kto pytał. Po pierwsze on chce utworzyć nowe ugrupowanie(Republikanie), przynajmniej się tak deklaruje. Ten fakt determinuje dalsze wnioski.

Jeśli to prawda, to oczywiście należy zapytać, komu ono zaszkodzi? Przy założeniu, że Wiplerowi się powiedzie na tyle, że z niewielka pomocą przyjaciół i sponsorów stworzy byt partyjny na miarę kilku procent. Komu te kilka procent wyszarpie? Otóż znając poglądy Wiplera i na tej podstawie domniemywając jego założenia programowe, pierwszym do odstrzału jest pewien polityk, którego powszechnie nazywa się pajacem w muszce. Nie chcę wymieniać nazwiska, bo to zły człowiek jest (według mnie) i z tego powodu nie zamierzam go tu reklamować. I jeśli Wipler jemu zabierze te kilka procent, to będzie sama dobroć dla Polski. Tym bardziej, że PiS tego nie zrobi z oczywistych względów.

Po drugie, jeśli założymy, że Wipler jednak partii nie założy, a spiknie się na przykład z Gowinem, Godsonem, Żalkiem i jeszcze z kimś, taki akt będzie również czystym dobrem dla Polski, bo to musi doprowadzić do co najmniej osłabienia przekleństwa wiszącego nad Polską, jakim jest partia obywatelska. To oczywiste. Wreszcie może się zdarzyć, że Wiplerowi nie uda się niczego stworzyć ani z nikim się spiknąć i przepadnie gdzieś w odmętach politycznego niebytu, jak nie przymierzając ów latający ornitolog po politologii, który gdzieś w Brukseli przeżuwa resztki europejskiej synekury.

W takim przypadku Wipler jest dla PiS opcją zerową – ani grzeje ani ziębi. Tyz piknie, jak mówią górale, bo co napędził strachu i narobił konfuzji różnym szkodnikom, to jego, a nie ich. Bo chyba nikt nie wierzy, że odejście Wiplera może PiS w jakikolwiek sposób zaszkodzić? Po tych wszystkich niezliczonych secesjach nie sądzę, żeby się znalazł ktoś taki.

Odejście Wiplera burzy dotychczasowe polityczne rachuby libertariańskich, liberalnych i nihilistycznych pajaców oraz lewackich, a nawet lewicowych politykierów. Natomiast nie jest Wipler zmartwieniem PiS w żadnym, nawet minimalnym stopniu. Więcej powiem, on stał się bólem głowy dla wszystkich oprócz PiS. Wniosek generalny pozostawiam jako domyślny.

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka