seaman seaman
6167
BLOG

I co mu zrobicie, temu Lasku?

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 82

Z punktu widzenia przekazu to wygląda fatalnie, że pomiary wysokości, na której została ścięta brzoza smoleńska, tak się od siebie różnią – przyznaje ekspert Maciej Lasek. Ale Lasek nie ma pojęcia dlaczego tak się różnią. Owszem – mówi doktor – gdyby nie ta brzoza, to prawdopodobnie Tupolew odszedłby na drugi krąg, lecz zaraz dodaje, że brzoza nie jest ważna z punktu widzenia przyczyn katastrofy. Tak – mówi doktor Lasek – przekrój drzewa w miejscu ścięcia jest nieregularny i w zależności od kierunku w jakim go mierzyć, może wynosić 40-50cm, jednak już się nie zająknął, że w raporcie komisji oszacowali grubość drzewa na  30-40cm.

Tak więc głupiej brzozy eksperci nie byli w stanie pomierzyć, chociaż to zadanie na miarę krawieckiej taśmy i dobrej drabiny.  Natomiast obecność generała Błasika w kokpicie wywiadowca Millera wyczuł z samego kontekstu, bez  żadnych przyrządów. Szkoda tylko, że taki magik,  współczesny Houdini, nie chce się ujawnić, bo przydałby się premierowi Tuskowi do innych zadań, choćby jako wykrywacz prawicowego odchylenia w Platformie.

Uczony ekspert Lasek oświadcza, że jego zespół został stworzony, żeby przekonać społeczeństwo do raportu komisji i jednocześnie mówi, że raport komisji nie został stworzony, żeby przekonać społeczeństwo. Ja mam wrażenie, że jeśli chodzi o dalsze losy eksperta Laska stojącego na czele zespołu do tłumaczenia raportu Millera z polskiego na nasze, to premier Donald Tusk czeka tylko na sygnał od czerskich, żeby go wylać na zbitą twarz.

Lasek nie ma także pojęcia dlaczego nie doszło do arbitrażu Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego, skoro premier Tusk obiecał, że pójdziemy do arbitrażu z powodu rozbieżności wniosków komisji Millera i MAK. Jednak za chwilę ten sam  Lasek twierdzi, iż od początku wiedział, że do arbitrażu nie dojdzie. Zachodzi więc pytanie, kto premierowi takich głupot nagadał? Dlaczego doktor Lasek nie przestrzegł naszego szczerego przywódcy, żeby tych głupot nie powtarzał?

Ekspert mimo wszystko zachwala załącznik 13 konwencji chicagowskiej, który według niego jest „zbiorem dobrych praktyk”. Jednak zagadnięty, co nam dał w praktyce ów trzynasty załącznik, Lasek wymienia dostęp do dowodów, prawo do  przedstawiciela akredytowanego przy rosyjskiej komisji oraz prawo do zgłaszania uwag do raportu MAK. Zatem dzięki zgodzie premiera Tuska na procedowanie według tego załącznika nie mamy co prawda kluczowych dowodów rzeczowych, ale za to mamy do nich prawo. Zyskaliśmy także skarb w postaci akredytowanego  Edmunda Klicha, którego Rosjanie sami sobie u nas zamówili oraz zgłosiliśmy swoje uwagi do sprawozdania komisji MAK, które Rosjanie olali. I to tyle na temat dobrych praktyk zawartych w trzynastym załączniku.

Lasek nie ma także pojęcia kto namówił premiera do zgody na przyjęcie załącznika z chicagowskiej konwencji cywilnej, skoro lot był wojskowy, samolot wojskowy, piloci wojskowi i lotnisko wojskowe. Nawet prokurator, który pierwszy przyleciał na miejsce też był wojskowy. Skoro badaliśmy katastrofę samolotu wojskowego, to co ma mieć do tego konwencja chicagowska? - zadaje retoryczne pytanie Lasek. Ciekawe, że on nie zadał tego pytania tam na miejscu, kiedy premier Tusk przyjmował na wiarę propozycję rosyjską w sprawie śledztwa. Gdzie był Lasek i wszyscy ci eksperci od prawa międzynarodowego? Przecież minister Graś, chociaż jest renesansiak jak się patrzy, to nie jest w stanie zastąpić wszystkich fachowców.

Oczywiście Lasek także nie miał pojęcia o istniejącym od dawna porozumieniu z 1993 roku pomiędzy resortami obrony Rosji i Polski, w którym zapisano zasadę o wspólnym prowadzeniu dochodzenia przez organy polskie i rosyjskie. Mnie od dawna frapuje jedno zagadnienie z tym związane, na które nigdy nie dostałem odpowiedzi.

Otóż często przytacza się argument, że nie można było przyjąć jako podstawy tej umowy z 1993 roku, gdyż nie chciano tracić czasu na negocjowanie procedur działania, których w owym porozumieniu nie było. Jednak skoro załącznik 13 jako „zbiór dobrych praktyk” można było niejako wyjąć z konwencji chicagowskiej, to równie dobrze można było ów załącznik przyjąć częściowo lub w całości jako zbiór procedur śledczych w ramach porozumienia z roku 1993 i przy zachowaniu zasady wspólnego prowadzenia śledztwa? No, ale kto mógł wtedy o tym pomyśleć? Doktor Lasek o niczym nie miał pojęcia, akredytowany Klich dostarczał problemów zamiast je rozwiązywać,  premier Tusk nie miał do tego głowy, a renesansowego Grasia nie było akurat pod ręką.

Natomiast wszyscy oni mają do tej pory niezbitą pewność, że „nieuprawnione są wszelkie inne hipotezy przyczyn katastrofy smoleńskiej niż podane w raporcie komisji Millera”.  Do tego mieli głowę, chociaż twierdzą, że ustaleń zespołu Macierewicza nie śledzą.  Z kolei prokuratura wojskowa prowadząca śledztwo właśnie oświadczyła, że nie wyklucza zamachu, a zakończenie pracy uzależnia od uzyskania niezbędnych dowodów od strony rosyjskiej. Jak to można logicznie pogodzić? To  pytanie z zakresu najgłębszych tajników  fizjologii ludzkiego mózgu.

http://www.rp.pl/artykul/2,1005758-Smolenski-odgromnik-rzadu.html 

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka