seaman seaman
5647
BLOG

Czerskość

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 134

 Czerskość fałszywa jest, bezwstydna jest. Nie szuka prawdy, raduje się niesprawiedliwością, pyszni się...Tak bym zaczął, gdybym mówił językami aniołów, ale nie mam zadatków na świętego, a jeśli nawet mam, to na razie głęboko ukryte. Gdybym natomiast chciał iść po śladach naszego szczerego przywódcy, to na początku westchnąłbym egzystencjalnie: Czerskość jako zadany temat...Wydawałoby się, że tylko usiąść i pisać. A tu pustka...czerskość to nienormalność...

Tak bowiem pisał on u zarania swojej obecnej czerskości, liberalnym pacholęciem zaledwie będąc. Owszem, mógłbym zacząć zgodnie z moim pierwotnym osobistym powołaniem człowieka morza – o żeż wy, taka wasza czerska w te i nazad mać była, jak stąd do Jokohamy...Prawda, że obiecujący początek? Ale to wszystko furda. Nie mogę w ten sposób od czasu, gdy pewien mój serdeczny wróg napisał o mnie, żem jest pisowski intelektualista. Od tej pory wiem, jak musiał się czuć Frasyniuk, gdy podpisywał list intelektualistów. To zobowiązuje, mówcie sobie co chcecie. Nic już nie będzie takie samo jak przedtem. Dlatego nie mogę pojechać z tą czerskością tak spod marynarskiego buta, muszę trzymać intelektualny fason.

Pierwsza kwestia, która wypływa na wierzch niczym przysłowiowa oliwa, to oczywisty i po wielokroć zweryfikowany fakt, że jest czerskość zaprzeczeniem polskości. Przeciwieństwem jest nawet, ponieważ antynarodowa jest do szpiku kości, czym się zresztą chlubi. Czymże więc, jeśli nie przeciwieństwem polskości jest czerskość w naszym kraju? Naturalną koleją rzeczy jest bowiem, że czerskość jest antypolska. Gdyby pleniła się we Francji byłaby chorobą francuską, a w Mozambiku byłaby radykalnie antymozambicka.

To oczywistość, że skoro wypoczwarzyła się w kraju nad Wisłą, to musi być antypolska. Jak mus to mus. Wbrew pozorom i zapewnieniom, czerskość jest światowa jedynie w takim stopniu, na ile ten kosmopolityczny rys wzmacnia jej antypolską postawę. Dowodem na prawdziwość tych słów, jest fakt, że czerskość za Chiny nie chce się z Polski wynosić. I to nawet do tych krajów, które sama wychwala jako raje dla zagranicznej czerskości.

Jeśli chodzi o generalne przesłanie, jakie niesie czerskość, to jest nim dość prostackie pragnienie, żeby czerskim wszystko było wolno. A konkretnie, żeby zawsze, wszędzie i w każdych okolicznościach przyrody uchodziło im na sucho wszystko, co robią, a także to, co w przyszłości zrobią. Taka dożywotnia koncesja oraz immunitet. Ale to mało, bo czerscy żądają, żeby ich wyłączyć spod wszelkiej oceny etycznej lub moralnej. Moralność bowiem według nich powinna być kryterium dla karłów moralnych, a nie dla posiadaczy licencji na czerskość. Tak pojmują wolność, pluralizm, równość, braterstwo, demokrację, suwerenność. W ogóle wszystko tak pojmują. .

Z powyższego wynika bezpośrednio następna cecha czerskości, a mianowicie stosunek do religii. Czerscy są totalnie anty-religijini,-klerykalni,-chrześcijańscy,-katoliccy. Każda religia stawia wymagania i formułuje zasady do przestrzegania, a już katolicyzm ze swoimi dziesięcioma przykazaniami jest wyzwaniem nie mieszczącym się w czerskich głowach. Dla miłośników filozofii życiowej zbliżonej temepramentem do ciepłej wody w kranie, katolicyzm musi się jawić jako horror. W sensie praktycznym czerskość to jest hymn do nicnierobienia; nie narażanie się nikomu i w imię czegokolwiek; odrzucenia wszelkiej odpowiedzialności włącznie z tą za rodzinę, o państwie już nawet nie wspominając.

Polska, w której poczucie wolności jest niezwykle silnie zakorzenione w wierze, a Kościół Katolicki mocno kojarzy się z podtrzymaniem narodowej tożsamości w latach niewoli, jawi się czerskim jako jeden wielki, kościelny obóz koncentracyjny. Jednak jak już wspomniałem, nie chcą stąd uciekać pomimo że jest nawet kilka ciepłych krajów, gdzie czerskość jest mile widziana. Zagadka raczej metafizyczna.

I tu dochodzimy do momentu, w którym należy napisać coś o korzeniach. Jak wołał natchniony kaznodzieja przed kilkuset laty, a wczoraj przypomniano to na Krakowskim Przedmieściu, Polska ma korzenie w Chrystusie. Nie będę tu się zatrzymywał prze egzegezie tej frazy, bo w końcu ten tekst jest o czerskości, ale specjalnie dla czerskich nadmienię, że chodzi o przywiązanie do wartości chrześcijańskich. Może to im niewiele powie, ale mnie nikt nie zarzuci, że piszę hermetycznym językiem.

W każdym razie ten fakt zakorzenienia w Chrystusie determinuje krańcową alienację czerskich w naszym kraju. A dzieje się tak dlatego, gdyż czerscy swoje korzenie wywodzą w prostej linii z tak zwanego kapepe. Co to za środowisko to kapepe, też nie będę wyjaśniał. Jak ktoś nie wie, to niech sobie przez kilka dni z rzędu przeczyta czerską gazetę – zaręczam słowem honoru polskiego marynarza - kiedy delikwent już dojdzie do siebie, to będzie miał bardzo ugruntowany pogląd na kapepe i czerskość. Hasłowo to brzmi mniej więcej tak: dyktatura proletariatu, Archipelag Gułag, schizofrenia bezobjawowa, socjalismo o muerte, niech żyje nam towarzysz Stalin, co usta słodsze ma od malin! Jeśli komuś mało, to sorry, ja już jaśniej nie mogę.

Takie są korzenie, ale niestety, w naszych prowincjonalnych, polskich uwarunkowaniach społecznych, czerskość musiała poprzestać na mniejszych osiągnięciach, jako to demokracja socjalistyczna lub centralizm demokratyczny. Ostatecznie jednak stanęło na jednoosobowych spółkach skarbu państwa. Zresztą niektórzy twierdzą, że od początku o to chodziło. Jednak głównym powodem takich kiepskich sukcesów w porównaniu do ojczyzny światowego proletariatu było to, że czerskość pasowała Polakom, jak krowie siodło. Albo posługując się analogią literacką – jak marynowana cebulka do bananowego koktajlu.

Czerscy więc, nie mając dobrych krajowych źródeł, czerpali pełnymi garściami z autorytetów zagranicznych lub wiecznie żywych, jak towarzysze Feliks Dzierżyński czy Róża Luksemburg. Natomiast z autorytetów żyjących na uchodźstwie preferują bardzo zasłużonego w walce o czerskość towarzysza Baumana. Mentalność czerskich jest bowiem wielojaźniowa i nieobca im jest filozofia Kalego, bohatera w końcu literackiego, a nawet pewnego prowincjonalnego nihilisty, który jest także sztandarowym czerskim wychrztą.

Mając takie uniwersalne wzory czerscy posiadają zdolność dokonywania zwrotu ideowego o 180 stopni dosłownie w miejscu i jeszcze przekonywać, że oni stoją od zawsze w tej pozycji. Mogą na ten przykład całymi latami sprzeciwiać się instytucji referendum pod pozorem złożoności kwestii, a gdy przyjdzie taka potrzeba etapu, to bez mrugnięcia powieką będą sławić dobrodziejstwo referendum i to właśnie w materii o najwyższym stopniu skomplikowania.

Będą histeryzować o faszystowskich intencjach ludzi idących z flagami o narodowych barwach, a kiedy napompowany czerskością po czubek głowy członek partii władzy zamorduje z powodów czysto politycznych działacza opozycji, to czerscy nawet się nie zająkną o faszyzmie. Do upojenia mogą wynosić pod niebiosa polityczny pluralizm, ale gdy w mediach publicznych ktoś próbuje pokazać punkt widzenia opozycji, wtedy czerskość ślini się w groteskowym proteście, że nie wolno mieszać ludziom w głowach.

Faszyzm zresztą jest ulubionym rzeczownikiem czerskich, natomiast faworyzowanym przedrostkiem jest homo, zaś końcówką fobia. Zmieszane razem tworzą koktajl Mołotowa, którym czerskość obrzuca przeciwników ideowych oraz politycznych. Nikt nie może być spokojny ani pewny czerskiego poparcia. Ktoś, kto jeszcze rankiem pławił się w uznaniu, o zmierzchu może być zaplutym karłem reakcji, faszystowską mordą albo zgoła homofobicznym samcem. I nic mu nie pomoże, jeśli nie zgodzi na reedukację aż do osiągnięcia pełnej czerskości poglądów.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka