seaman seaman
2004
BLOG

Duma Platformy, czyli twarze w opałach

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 25

Chichot historii na naszej scenie politycznej zdarza się dość często, jednak trzeba przyznać, że Platforma Obywatelska bywa nim dotknięta najczęściej. Oczywiście, można to tłumaczyć długotrwałym trwaniem u władzy, ale każdy zdaje sobie sprawę, że to wyjaśnienie byłoby jeszcze bardziej uwłaczające dla Donalda Tuska, bezkompromisowego piewcy standardów w polityce. W końcu taka sugestia, że standardy PO rządzą się prawami kampanii wyborczej, jest bardziej obraźliwa niż filozoficzne stwierdzenie, iż ludzie są tylko ludźmi i wszędzie zdarzają się śliwki robaczywki.

W każdym razie trudno się oprzeć wrażeniu, że standardy partii rządzącej mają krótkie nogi. Do gabinetu wiceministra finansów z ramienia Platformy Obywatelskiej Jacka Kapicy zawitało Centralne Biuro Śledcze. Przecieki medialne sugerują, że wiceministrowi postawiony zostanie zarzut przekroczenia uprawnień, a może nawet korupcji. I tu jest sedno sprawy, ponieważ Jacek Kapica od czasu afery hazardowej uważany jest i był tak promowany – jako twarz Platformy.

„Twarz Jacka Kapicy to twarz polityki finansowej rządu” - rekomendował go w 2009 roku wiceszef klubu PO, śp. Grzegorz Dolniak. Donald Tusk ponoć „wypychał go na wizję” jako szeryfa walczącego z hazardem. Szef w ministerstwie finansów Jacek Rostowski był „dumny z Jacka Kapicy”.

No i dzisiaj do szeryfa Kapicy przyszedł szeryf z CBŚ i porozmawiali jak szeryf z szeryfem. Jednym zdaniem - poważne usterki na wizji. Trudno rozstrzygnąć do kogo będzie należało ostatnie słowo, ale gdyby kierować się doświadczeniem i statystyką korupcyjnych afer Platformy, to raczej stawiałbym na szeryfa z CBŚ. Statystyka jest nieubłagana – zarzuty aferalne w przypadku Platformy potwierdzają się zawsze, odwrotnie niż w przypadku rzekomych afer PiS, z których po pięcioletnich wysiłkach połączonych sił komisji śledczych pod egidą Tuska, nie utrzymał się żaden.

Oczywiście nie mam tu na myśli rzeczy błahych w rodzaju posła, który komuś bluznął albo ministra, który zeżarł na koszt państwa porcję dorsza za 6,50 zł. Mam na myśli afery państwowe, z wielkopańskim gestem, jak na przykład informatyzacyjna, gdzie pod nosem premiera dyrektor departamentu bierze pięciomilionową łapówkę. Nie mam też na myśli zarzutów czysto hucpiarskich, jak konkluzja śledczego Kalisza, który bredził o wykluczaniu grup społecznych przez Jarosława Kaczyńskiego, bo to jest kabaret.

W sprawie Kapicy chodzi o tych samych „jednorękich bandytów”, co w przypadku afery hazardowej. Wymiar sprawiedliwości pragnie się dowiedzieć od wiceministra Kapicy, jak to się stało, że Polskę w krótkim czasie zalały dziesiątki tysięcy automatów do gry, na których oficjalnie można było grać o małe pieniądze, a faktycznie grano na nich o każde pieniądze. Kontekst tej afery jest ciekawy i jednocześnie kuriozalny – stało się to po gromkim przeforsowaniu przez partię Donalda Tuska wspaniałej, najlepszej i najskuteczniejszej ustawy o grach hazardowych. Miała ona wykluczyć wszelkie patologie i zaradzić zgubnym skutkom hazardu.

No i skończyło się klasycznie, jak w dobrym kryminale – policja przyszła po twarz walki z hazardem. Powiedzieć, że Platforma nie ma szczęścia do tych swoich twarzy, to nic nie powiedzieć. Ona sobie bowiem takie twarze sama wybiera, o czym wyżej wspomniałem. Przy okazji afery hazardowej nie można nie wspomnieć o Zbigniewie Chlebowskim, innej twarzy PO, która w swoim czasie nie schodziła z ekranów, mikrofonów i szpalt. On także był twarzą finansów Platformy, a potem nawet szefem sejmowej komisji finansów.  Zapewne z niego  Rostowski również był dumny jak paw.  Warto pamiętać, że Chlebowski był osobistym faworytem premiera, on właśnie zabiegał o wybór Chlebowskiego na szefa klubu parlamentarnego. I po zaciętej batalii w partii dopiął swego. No i nie tak znowu długo po tym sukcesie, do jego wybrańca przyszło CBA.

Wtedy właśnie, po tej bulwersującej aferze w swoim najbliższym otoczeniu, zdegustowany Tusk postanowił poszukać nowej twarzy do walki ze zgubnym nałogiem hazardu. Wybrał Kapicę, do którego wczoraj właśnie przyszło CBŚ, trochę inna służba dla odmiany. Twarze Platformy łatwo się zdzierają, niczym maski karnawałowe. Albo jak zderzaki prezydenta Wałęsy. A propos, właśnie wznowiono śledztwo w sprawie zaginięcia akt z teczki „Bolka”. To jeszcze jeden bohater Tuska, którego twarz zdarła się do imentu. A może to też maska była?

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka