seaman seaman
8263
BLOG

Lista obciachu PO

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 87

Podobno jeśli premierowi Tuskowi pod wieczór udaje się zapamiętać co mówił rano, to zalicza ten dzień do najfortunniejszych. Kiedyś uśmiałem się z tego, ale coraz bardziej podejrzewam, że to nie była anegdota, lecz gorzka prawda o naszym szczerym przywódcy. Przy czym pomijam tu już wszelkie jego „zapomnienia” w różnych expose powyborczych i przedwyborczych. Mnożą się dowody, iż w sprawach bieżących również plecie trzy po trzy, byle zagadać pustkę wcześniejszych dywagacji.

Po mediach krąży lista beneficjentów specyficznej odmiany  programu "Rodzina na swoim" w wersji PO, czyli  działaczy  partii obywatelskiej wraz z rodzinami. Spis nazwisk i stanowisk tych przyjaciół skarbu państwa zwany „Listą wstydu PO” liczy dobrze ponad 400 pozycji. A jak zastrzegają autorzy, przecież niepełny. Nieźle jak na pięć lat rządów premiera, który upozowany na srogiego Katona wielokrotnie obiecywał skończyć z kolesiostwem. Ostatni raz, o ile dobrze pamiętam,  Tusk nasrożył się na kolesi z PSL przy okazji afery taśmowej, ale szybko mu przeszło.

Wtedy, kilka miesięcy temu, obiecywał debatę nad ustawą, która skończy z upartyjnieniem i kolesiostwem w instytucjach i firmach państwowych. Od tej pory sprawa przepadła jak kamień w wodę – w międzyczasie ujawnił się układ gdański  - widocznie premier nie miał ochoty na debatę z własnym synem w tle i opartą na   kanwie Amber Gold. A uprzejmi ludzie z prorządowych mediów już zadbali, żeby nie dociekać na konferencjach prasowych czy premier ma taką słabą pamięć, czy po prostu plecie, co mu ślina na język przyniesie.

Skala tych sprzeczności pomiędzy myślą, mową a uczynkiem samego premiera, lecz również jego rządu i partii staje się groteskowa. Dlatego doszedłem do wniosku, że oprócz listy wstydu przydałaby się także lista śmiechu czy też obciachu. Przecież codziennie niemal czytamy o numerach tej trupy zwanej rządem, których mógłby pozazdrościć niejeden kabaret. Tylko z wczoraj - tweet ministra Sikorskiego o obniżce cen gazu, który "FT" wycenił na miliard dolarów - żaden kabareciarz nie ma takiej fantazji! Co tam kabaret, Mark Twain może się z zazdrości w grobie przewracać, że nie żył w czasach rządów Donalda Tuska.

Choćby taka informacja dotycząca Stadionu Narodowego. I bynajmniej nie chodzi o oklepany już skecz z dachem przeciwdeszczowym, którego nie wolno zamykać w czasie deszczu. Oto pani minister Mucha oświadczyła, że zadaniem nowego szefa zarządzającego stadionem będzie przeprowadzenie ...programu naprawczego! Mamy więc wciąż nieukończony stadion w budowie, który kosztował blisko 2 mld złotych, mamy niezapłaconych wykonawców (generalny wykonawca domaga się 400 mln złotych) i już trzeba wdrażać program naprawczy. Czy taka historia nie nadaje się do serialu typu „Alternatywy 4”?

Sam fakt, że rząd nie zapłacił wykonawcom (z chlubnym wyjątkiem firmy należącej do działacza partii rządzącej), a jednocześnie płaci olbrzymie premie swoim nominatom z NCS odpowiedzialnym za budowę stadionu, już wystarcza za puentę. A przecież tematów jest morze, kolejni ministrowie dostarczają natchnienia dla przemysłu rozrywkowego na bieżąco, kabarety nie nadążą tego opracowywać. Słynna fraza grabarczyka infrastruktury kolejowej już przeszła do annałów satyry: - „Pasażerowie muszą się liczyć z tym, że jeśli podejmują tę decyzję w ostatniej chwili, w składach może brakować miejsc, które objęte są rezerwacją. A w składach, w których nie ma tej rezerwacji, też może miejsc brakować”.

Okres rządów PO-PSL to czas złotych żniw kabaretu. Skarbnica po prostu. Taki Nowak z ustawową przejezdnością autostrad albo komedia z podpisami Grasia nie mogą pójść w niepamięć. A Korona Himalajska prezydenta Komorowskiego? Jakież perspektywy i niezmierzone horyzonty się otwierają, gdy spróbujemy śledzić wysiłki prorządowych publicystów w tuszowaniu tematów niewygodnych dla rządu Tuska. Przecież to humor satyra z najwyższej półki. Choćby ten gość, co go redaktor Olejnik przesłuchała  w sprawie jego idyllicznych wiejskich  doświadczeń z rąbaniem brzozy  w kontekście katastrofy smoleńskiej.

Nawet taki prokurator generalny Seremet, na pierwszy rzut oka pozbawiony humoru, kostyczny urzędnik, a tymczasem okazuje się, że i on może dostarczyć rozrywki, chociaż jest to humor raczej czarny. Oto indagowany na temat próbek pobranych na obecność materiałów wybuchowych zagwarantował ich absolutną nietykalność i pewność, że nie trafią w niewłaściwe ręce. A kiedy go odrobinę przyciśnięto, to wyznał z rozczulającą szczerością, że nawet nie wie, gdzie te próbki są. Wie tylko, że gdzieś w Rosji. Może na stepach za dzikim Bajkałem...

Albo taki numer – Seremet udręczony przez opinię publiczną i media ujawnił w końcu, że wszystkie dotychczas podawane przez naszych oficjeli terminy oddania wraku Tupolewa Polsce to był tylko pic na wodę fotomontaż, czyli tak zwana propaganda sukcesu w rozumieniu partii Tuska. „Proszę mi wierzyć, podczas każdej rozmowy z ludźmi z Federacji Rosyjskiej w tym zakresie, przypominam o oczekiwaniach strony polskiej, to spotykam się z odpowiedzią jednoznaczną i powtarzalną: wrak wróci do Polski dopiero wtedy, gdy zostanie zakończone rosyjskie śledztwo. Kiedy? Tego ani ja, ani moi rosyjscy partnerzy nie są w stanie powiedzieć” - wykrztusił z siebie wreszcie Seremet.

Wyobraźcie sobie teraz konferencję prasową Donalda Tuska po takiej wypowiedzi prokuratora generalnego, przy założeniu, że mamy do czynienia z normalnymi dziennikarzami, a nie beneficjentami "wysokich standardów" partii rządzącej. Natychmiast padłoby pytanie (i nie pozwolono by go zbyć byle czym): - „Panie premierze! Jesienią ubiegłego roku twierdził pan niesłychanie stanowczo, że powrót wraku do Polski to kwestia tygodni, może miesięcy. Skąd pan miał takie informacje, kto panu takich głupot nagadał, skoro ani nasz prokurator generalny, ani strona rosyjska nie są w stanie i nigdy nie byli w stanie tego terminu określić?”.

Ręczę wam, że zrywalibyśmy boki ze śmiechu obserwując Tuska miotającego się przed kamerą na tle purpurowo-granatowego z wściekłości Grasia. Dlatego ja uważam, że powinna powstać lista śmiechu PO. Nie wiem, czy podołam tej herkulesowej pracy, ale próbować trzeba. Propozycje, cytaty, linki, źródła, zdjęcia i wskazówki do listy obciachu PO proszę składać pod tym tekstem. Chętnie przyjmę także ofertę ścisłej współpracy, a nawet kolaboracji w obnażaniu olsenowskiej ekipy Donalda Tuska.

http://www.pb.pl/2841223,15705,lista-wstydu-platformy-obywatelskiej

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka