seaman seaman
4497
BLOG

Tusk z powyłamywanymi nogami

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 104

Zdaję sobie sprawę, że tytułowa fraza jest trudna do wymówienia, ale idealnie oddaje postawę premiera i korzyść, jaką mamy z niego. On jest - nikt nie może powiedzieć, że go nie ma - ale co z tego? Jak ten stół z powyłamywanymi nogami, który owszem, liczy się jako sztuka, jednak stołownicy nie mają zeń najmniejszego pożytku.

Z drugiej strony okropnie mnie wkurza w tym naszym kraju dziwny świecki obyczaj, że aby cokolwiek napisać o Donaldzie Tusku, to trzeba dużo więcej napisać o Jarosławie Kaczyńskim. Coś niesłychanie tajemniczego jest w tym, że w piśmiennictwie premier z Sopotu właściwie nie istnieje jako byt samodzielny. Bardzo frapująca przypadłość jak na szefa rządu. Ale co zrobić, jak mus to mus, zaczynam od Kaczyńskiego.

A dzisiaj jest dobry dzień, a nawet podwójnie dobry, żeby zacząć od Kaczyńskiego, bo dopiero co Gazeta Wyborcza ogłosiła, że rządzi on niepodzielnie „wielkim obozem prawicowym”. Klnę się, że tak napisali, nic nie koloryzuję – „stoi na czele wielkiego obozu prawicowego i nie musi się obawiać o własną pozycję na scenie politycznej”. Link pod tekstem. Drugi powód to taki, że mija właśnie rok od ogłoszenia przez dziennikarza Jacka Żakowskiego ekscytującej wiadomości, że „PiS już nie żyje, tylko jeszcze o tym nie wie”.

Z lubością zderzam te dwie opinie z sobą, bo to oznacza, że któraś z nich jest zwyczajnie po ludzku głupia. Dobrze już, dobrze - jest jeszcze trzecia możliwość – na Czerskiej zwolnił się etat Michała Ogórka i Żakowski przymierza się do pisania jajcarskich kawałków, tylko jeszcze o tym nie wie. No, ale miało być o Tusku, więc do dzieła. Jarosław Kaczyński ogłosił dzisiaj kandydaturę profesora Piotra Glińskiego na premiera rządu technicznego i wszystkie media trąbią o tym na różne sposoby.

Ze strony rządowej głos dała Małgorzata Kidawa-Błońska, która z przyrodzonym sobie wdziękiem odparła, że oni nie potrzebują nowego premiera, bo w Sejmie jest większość. I tu muszę zająć stanowisko powodowany państwowotwórczą troską. Ależ pani poseł! W tym przypadku PiS-owi nie chodzi, żeby Polska miała nowego jak z igły premiera na otwarcie sezonu politycznego, lecz żeby w ogóle miała premiera!

A profesor Gliński jest socjologiem i ekonomistą, nie należy do PiS, nie udziela się w polityce po żadnej stronie, należy wyłącznie do Akademii Nauk i swojej żony. No, owszem, ma wady - nie gra w gałę, mówi językami i nie ogląda Eurosportu, ale z tym da się żyć. Przecież poseł Niesiołowski też nie gra w gałę, a jest bohaterem Platformy Obywatelskiej, więc w czym rzecz? I to tyle o Tusku w tej materii.

Z kolei niedzielę w Radiu Zet wystąpiło dwóch przedstawicieli obecnej władzy, świeżo wyzwolonych przez prawdę. Dali oni odpór pisowskiej tezie, że rząd jest winny koszmarnemu zamieszaniu ze zwłokami ofiar katastrofy smoleńskiej. Wyzwoleniec Protasiewicz oświadczył, że w dniach tuż po katastrofie w Moskwie nie było żadnych oficjalnych przedstawicieli polskiego rządu i mocno zaznaczył, że wszyscy to wiedzą. I z tego stanowiska nie ustąpił ani na krok mimo nacisków prowadzącej program Moniki Olejnik.

Natomiast wyzwoleniec Nałęcz poparł stanowisko kolegi Protasiewicza, oznajmiając, że „minister Kopacz pojechała tam jako lekarka pomagać ludziom”. Czyli z premierem Putinem też rozmawiała jako lekarka. To prowadzi nieuchronnie do konstatacji, że premier Putin potrzebował w Moskwie pomocy lekarskiej. Niezły klops. Moim zdaniem najbardziej w imię prawdy zaryzykował Nałęcz. Olejnikowa nic - ona tylko zadała pytanie. Protasiewicz jakoś się Tuskowi wytłumaczy, nadrobi punkty na innych polach. Jednak co do Nałęcza - ciemność widzę!  Ale miało być o Tusku, więc również spieszę nadrobić – nie wiadomo, co on o tym sądzi, bo nie ma jeszcze świeżych sondaży. Jak się pojawią, to się dowiemy o jego przemyśleniach w tej kwestii.

Aha, w ogóle miało być o Tusku! No dobrze. Gazeta Wyborcza w tym samym artykule, w którym wysławia geniusz PiS i Jarosława Kaczyńskiego, poparła również Ludwika Dorna. Poparła go w ten sposób, że pryncypialnie oznajmiła, iż klucz do sytuacji w Polsce znajduje się w rękach premiera Tuska i jego Platformy, którzy znaleźli się w defensywie. Jak wszyscy widzieli,  o tym kluczu poseł Dorn powiedział  w oczy Tuskowi podczas debaty sejmowej. Tylko że wtedy Tusk znajdował się w ofensywie. Może zresztą być, że Tusk nosi przy sobie tak duży pęk kluczy do różnych sytuacji, że sam już nie wie, jaki klucz pasuje do konkretnej sytuacji.

Jeszcze taka uwaga techniczna co do premiera Tuska. Kaczyński ogłosił prof. Glińskiego kandydatem na premiera rządu technicznego i odezwał się w tej sprawie poseł Janusz Palikot z ruchu poparcia posła Janusza Palikota. Otóż on ujawnił, że profesor Gliński jest „ukrytym talibem” i tym samym wbił osinowy kołek w zbiorowy grób ludzi z biografiami, czyli nieboszczkę Unię Wolności, z której listy Gliński kandydował w wyborach 1997. Aż strach pomyśleć kim byli statutowi członkowie tej partii, protoplastki Platformy Obywatelskiej.

A uwaga techniczna a propos Tuska dotyczy stanowczego polecenia Palikota dla premiera, żeby wziął się do roboty i utworzył rząd autorski. Jak wspomniałem, Tusk nie odniesie się na razie do tego napomnienia, bo wyniki badań będzie znał w przyszłym tygodniu. No, chyba że ktoś mu powie, żeby się odniósł.

Na temat premiera Tuska wypowiedziała się już chyba cała scena polityczno-medialna. Generalnie uważa ona – ta scena, znaczy się - że wokół Kaczyńskiego obraca się cała polska polityka; wszyscy są nań zapatrzeni, a na dodatek jest takie nieodparte wrażenie, że tylko on ma coś naprawdę poważnego i ważnego do powiedzenia. Reszta tylko spija miód z jego ust albo bezsilnie warczy. Jednym zdaniem, psy szczekają, karawana idzie dalej. A Tusk na pewno nie jest w karawanie. Gdzie on jest? Co on może? Co robi? Mój kolega na takie enigmatyczne pytanie miał zawsze dobrą ripostę: woda w nim stoi.

http://wyborcza.pl/1,75968,12582029,Kaczynski_mowi__Sprawdzam.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka