seaman seaman
4040
BLOG

System, który się mieści pod dywanem

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 85

Prezes sądu okręgowego w Gdańsku usprawiedliwiał się ze służalczej postawy wobec premiera w rozmowie z rzekomym urzędnikiem jego kancelarii. Prezes gdańskiego sądu uważa, że premier jest jego zwierzchnikiem. Nie wiem, czy o trójpodziale władzy uczą już w gimnazjum, czy dopiero w liceum. O niezawisłości sędziowskiej zapewne także na tym poziomie. Raczej nie wątpię, że prezes sądu okręgowego przeszedł wyżej wymienione stopnie edukacji szkolnej. Pewnie skończył jakieś studia. Ale twierdzi, że premier jest jego zwierzchnikiem. Nie bardzo potrafię to skomentować, ale się postaram.

Stanisław Dąbrowski, I Prezes Sądu Najwyższego uważa, iż to wyjaśnienie prezesa sądu z Gdańska „świadczy, że nie rozumie, o co chodzi”. Nie ulega wątpliwości, że Dąbrowski jest dżentelmenem i stosuje się do zasady, że dżentelmeni nie rozmawiają o faktach. Ale ja nie jestem dżentelmenem, co przyznają nawet moi najwięksi wrogowie, więc mam święte prawo podywagować sobie o faktach i nie tylko.

Zatem spróbuję skomentować słowa gdańskiego prezesa. Pierwsza interpretacja jest dość oczywista, że to jest kompletny idiota i pomimo ukończenia gimnazjum, liceum oraz studiów, pozostał jako ta przysłowiowa niezapisana karta lub jak prześwietlona klisza. Wbrew pozorom nie jest to wcale nieprawdopodobne. Kilka lat temu czytałem wywiad w Rzepie z jakimś francuskim filozofem (zdaje się był to Glucksmann albo Finkielkraut), który wprost oświadczył, że we Francji jest wielu intelektualistów-idiotów. Jeśli więc wśród francuskich intelektualistów jest obfitość tych osobników, to mamy pełne prawo przypuszczać, że procent w polskim wymiarze sprawiedliwości może być jeszcze większy. A swoją drogą, ja to mam pamięć do pikantnych szczegółów! - z tego wywiadu nie zapamiętałem nic poza stwierdzeniem o francuskich idiotach.

Druga interpretacja jest też oczywista, a mianowicie taka, że gdański koryfeusz sądownictwa jest spanikowany rozwojem sytuacji i tłumaczy się w skrajnie niezborny sposób. Premier Tusk by powiedział, że to jest „nieudolna forma asertywności”, jak kiedyś określił cmentarne schadzki Chlebowskiego Zbycha. Jednak to by przeczyło tezie prezesa sądu najwyższego, że delikwent po prostu nie rozumie, o co chodzi. W końcu w rozmowie z rzekomym urzędnikiem premiera sędzia z Gdańska łapał w lot wszystkie, nawet najlżejsze sugestie rozmówcy. Owszem, dzisiaj panika odebrała mu rozum - ta teza może się obronić. Ale wtedy musimy uznać, że jednak generalnie rozumie, o co chodzi.

Mamy zatem do wyboru dwie opcje dla sędziego z Gdańska, każda fatalna. Albo głupi, albo jest podręcznikowym przykładem systemowej służalczości. Ewentualnie dwa w jednym, ale ja bym stawiał na przewagę interesownej służalczości. W systemie typu „rączka rączkę myje, nóżka nóżkę wspiera”, a taki mamy w III RP, nie może być żadnego trójpodziału władzy ani podobnych brewerii. W tym systemie premier jest przełożonym sędziego, a sędzia prokuratora, który jest na pasku hochsztaplera. Trzeba być zapiekłym lemingiem, albo beneficjentem systemu, żeby temu przeczyć. Albo dżentelmenem, jak prezes sądu najwyższego.

Bowiem prezes sądu okręgowego w Gdańsku, w którego gestii leży afera Tuska-Ambergolda nie działa w próżni. W jego orbicie jest prokurator seryjnie umarzający śledztwa, kurator sądowy fałszujący opinie, urzędnik skarbowy latami aprobujący niepłacenie podatków. A także prezydent miasta promujący firmę aferzysty i syn premiera, który znajduje w niej zatrudnienie. Sławny reżyser chętny do nakręcenia reklamówki i tajne służby, co czerpią tajną wiedzę z prasy.

Czytam w Rzepie: - „Nigdy nie było aż tak źle z przewlekłością postępowań przed sądami - latami ciągną się sprawy cywilne, karne, gospodarcze, pracownicze. Na termin rozprawy czeka się już średnio 4-6 miesięcy. To aż dwa razy dłużej niż przed rokiem! Oznacza to, że osoba pokrzywdzona czeka na sprawiedliwość nawet kilka lat”. Taki system mamy w państwie Tuska.

Tusk sądzi zapewne, że skoro tyle afer swojego rządu zamiótł po dywan, to i cały system się pod dywanem zmieści. Właśnie okazało się, że w przyszłym budżecie nie będzie 500 milionów obiecanych przez Tuska subwencji na przedszkola. Rok temu, przed wyborami, przepraszał rodziców za drastyczne podwyżki opłat za przedszkola i obiecał pomoc. Dzisiaj udaje, że ciepły deszcz pada. System załatwi i ten drobiazg. Rozgrzane sądy i media patrzące na ręce opozycji, tokefemy, tefaueny, przekazy dnia i propaganda sukcesu.

Taki system piramidalny. Oszust na górze, na dole kołki, środek zajmują misiaki i wołki. Całość okryta przepięknie udrapowanym dywanem z podobizną szczerego przywódcy.

http://prawo.rp.pl/artykul/792777,934389-Pierwszy-Prezes-SN-o-sprawie-Milewskiego--niezawislosci-sedziowskiej-i-karaniu-prowokatora.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka