seaman seaman
6654
BLOG

Tusk, syn starego Tuska

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 123

No więc, jako były dziennikarz wiem oczywiście, że zdania nie zaczyna się od "no więc", ale sprawa jest tak skomplikowana, że nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. No więc oczywiście, nie było żadnego konfliktu interesów, bo chodziło o to, żeby człowiek lotniska był blisko przewoźnika, który robi poważne rzeczy na lotnisku, na przykład węzeł przesiadkowy. Mniejsza z tym w tej chwili, co to miałoby znaczyć, w każdym razie brzmi poważnie. A tak się akurat złożyło, że tym człowiekiem lotniska byłem ja, a skoro już nim byłem, to ma się rozumieć, starałem się być jak najbliżej poważnego przewoźnika.

Owszem, nadal utrzymuję, że przewoźnik był poważny, mimo że zbankrutował. Bankructwo bowiem to jest bardzo poważna rzecz, a jak kto nie wierzy, to niech się spyta wierzycieli bankruta. Poza tym jasne jest dla każdego profesjonalisty, że nie było konfliktu interesów, bo gdy podjąłem współpracę z przewoźnikiem, to nie pisałem dla gazety tekstów o lotnictwie. Co prawda zgody redakcji nie było, ale skoro redakcja o niczym nie wiedziała, to nie było też konfliktu, no, bo skąd niby miał być?

Co do tego wywiadu z przewoźnikiem, to ja nic do tego nie mam, bo się nie podpisywałem. Owszem, napisałem pytania, ale wcale nie wszystkie. Nawet daleko nie wszystkie. Kolega, co się podpisał mógł te pytania odrzucić, ale widocznie mu się podobały. Że co? Że wszystkie odpowiedzi napisałem? Aaa...to co innego, odpowiedzi, owszem napisałem, ale z kolei przewoźnik mógł je odrzucić. Jeśli natomiast przewoźnik tych odpowiedzi nie odrzucił, a kolega się podpisał zarówno pod pytaniami, jak i odpowiedziami, to co ja mam do tego wywiadu? Prawda, ktoś może powiedzieć, że to nieprofesjonalne, ale co tu ma do sprawy profesjonalizm? Poza tym już mówiłem, że ja się nie podpisałem, więc mi nie można zarzucić braku profesjonalizmu. Gdybym się podpisał, to co innego. Ale się nie podpisałem.

Oczywiście, że byłem wkurzony otrzymaniem tego przelewu, chociaż wcześniej napisałem mail ponaglający do przysłania mi tego przelewu. Tu wcale nie ma sprzeczności. Po prostu mail monitujący do wysłania wysłałem wcześniej, kiedy jeszcze nie byłem wkurzony otrzymaniem przelewu. Przecież nie mogłem być wkurzony otrzymaniem przelewu w momencie, gdy go jeszcze nie otrzymałem. A potem byłem wkurzony, bo każdy normalny człowiek jest wkurzony, gdy firma upada, a człowiek dostaje pieniądze. To jest bardzo krępujące.

Oczywiście, ojciec o niczym nie wiedział i dlatego mi powiedział, że to było niemądre. Przecież gdyby wiedział przed szkodą, to nie byłby taki mądry po szkodzie. Ale jednocześnie mnie znacznie pocieszył, że komisji śledczej z tego nie będzie. A w tych sprawach to ojcu można wierzyć, bo w komisjach śledczych to on się czuje jak ryba w głębokiej wodzie. Jeśli kiedykolwiek zajmie się pracą naukową, to będzie robił doktorat, a może i habilitację z sejmowych komisji śledczych. Zresztą, co ja będę mówił za ojca, przecież on nie jest ryba i głos ma:

 

No więc, dzień dobry państwu i w pierwszych słowach pragnę zapewnić, że rozdzielam rolę ojca od roli premiera i zawsze starałem się wspierać swoje dzieci, ale one nie chciały korzystać z pomocy i teraz mają. Jak państwo widziecie, jest to bardzo jasne przesłanie i nie ma tu żadnej sprzeczności. Jeśli chodzi o Amber Gold, to służby zadziałały z godnie z procedurami, a jestem pewien, że państwo zadziała także skutecznie. Oczywiście państwo sprawia wrażenie nieprzygotowanego do przeciwdziałania takim procederom, ale to wcale nie jest sprzeczne z tym, co powiedziałem przed chwilą. Trzeba wyjaśnić pasywną rolę sędziów i prokuratorów, chociaż problem polega na tym, że Amber Gold do dzisiejszego dnia włącznie, działa w świetle prawa. I to też nie jest sprzeczne.

Osoby z nieczystym sumieniem formułują różnego rodzaju wątpliwości wobec mojej osoby. To nierozumne i nieprzyzwoite. Wszyscy znali reputację Amber Gold. Dałem więc synowi ojcowską radę, żeby trzymał się z daleka. Ja sam się trzymałem z daleka, dlatego sugestia, że mogłem mieć tajne informacje, jest niemądra. Nie uzyskałem żadnych informacji ze strony służb państwowych. Żadna z informacji otrzymanych przeze mnie od służb nie wykraczała poza doniesienia medialne. Nie bardzo wiem, co mam wspólnego z synem ministra Kalemby, ja przecież w ogóle nie oczekiwałem, żeby on przestał pracować w tym miejscu. Nie mam pojęcia, czego żeście się mnie uczepili z tym synem Kalemby?!

Reasumując, jak zwykle nie wiedziałem więcej niż wszyscy. Ja zresztą nigdy nie wiem więcej niż wszyscy. I to samo przekonanie, że lepiej nie wiedzieć więcej niż wszyscy niż wiedzieć za dużo, zaszczepiłem swoim tajnym służbom. I dlatego również moje służby nigdy nie wiedzą więcej niż wynika z doniesień medialnych. Gdyby nie media, to nic byśmy nie wiedzieli.

Nie każde oszustwo jest przestępstwem. Ja nie mówiłem, że OLT ma negatywną opinię, lecz tylko, że właściciel ma dwuznaczną przeszłość. Kiedy oszust działa legalnie, to państwo nie może działać nielegalnie przeciwko oszustowi. Bo są oszuści legalni i nielegalni. I to jest moja życiowa mądrość, którą przekazałem mojemu synowi.

No i wy, w tej Gazecie Polskiej, odczepcie się od mojego syna! Jako i ja się odczepiam od syna Kalemby. A jak oszust zacznie działać nielegalnie, to moje państwo się do niego na pewno przyczepi. Tyle mogę obiecać, ze podejmiemy rzeczywistą walkę z oszustami działającymi nielegalnie.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka