seaman seaman
1305
BLOG

Konopna subkultura Kory i Kamila

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 24

 Przeczytałem właśnie, że subkultury wyrastają z niskiej samooceny i to jest podobno truizm. Tekst co prawda dotyczył kibiców, którzy za rządów Tuska są stale na cenzurowanym, ale pewność bijąca z tej złotej myśli każe przypuszczać, że autor traktuje ją jako prawdę uniwersalną. W związku z tym próbowałem odgadnąć, skąd niska samoocena bierze się u osób publicznych, które osiągnęły sukces w swojej dziedzinie, a jednak przynależą do różnych subkultur.

Ot, choćby taka artystka Kora, którą właśnie przyłapano z garścią konopi w domu, a wszystko za sprawą przesyłki do niej, w której zmyślny pies wywęszył w urzędzie celnym rzeczone zielsko. Nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku mamy do czynienia z konopną subkulturą, bo to wynika z definicji i nie tylko. Z subkulturą mamy bowiem do czynienia, gdy jakaś grupa wypracuje swoistą normę zachowania i obyczaju, odbiegającą od normy społecznej. Zatem skoro palenie (wciąganie, picie, łykanie czy wcieranie - nie znam się na tym) marihuany nie jest ogólnie przyjętą normą, no to musi być subkultura.

A jakby kto miał wątpliwości, czy artystka Kora spełnia te subkulturowe kryteria, to rozwiewa je redaktor Pacewicz, który broni artystki przed siepaczami wymiaru sprawiedliwości: - Kora jest artystką i celebrytką, która nie poddaje się wzorcom popkultury, lecz rzeźbi swoje życie, jak chce. O marihuanie mówi, że to sposób na „zmianę percepcji, ale taką, którą się zna i której się pożąda”. Kora „jest za legalizacją, ale nie za paleniem od rana do wieczora”. Jej życiowy partner Kamil Sipowicz, prawdziwy rycerz konopny, mówi, że to po marihuanie Kora napisała m.in. utwór "Paradę słoni".

Widzimy zatem, że Kora jest do szpiku konopi subkulturowa i nawet tworzy utwory, gdy jest pod konopnym wpływem. Tym bardziej narzuca się kwestia, dlaczego ma taką niską samoocenę, że pcha się do tej cholernej subkultury?! W końcu odniosła sukces w branży artystycznej jak mało kto i nawet ja pamiętam do dzisiaj taką piosenkę „Złote tango, złoty deszcz”, przy której przeżyłem niegdyś...no... powiedzmy... dość upojne momenty. Zupełnie więc nie rozumiem, po co znany artysta ucieka w subkulturę, jeśli odniósł sukces, czyli obiektywna ocena jego twórczości jest najwyższa z możliwych?

Z drugiej strony nie bardzo pojmuję także, dlaczego akurat w konopie? Dlaczego konopie mają być lepszym stymulatorem artystycznym niż środki, że tak się wyrażę, konwencjonalne. Czy to nie jest środowiskowy szpan lub – co gorsza – snobizm? Dlaczego Kora wraz ze swoim Kamilem bawią się zielskiem, skoro bezpieczniej i chyba taniej jest pisać utwory z tradycyjnie zalanym robakiem? Taki Allan Edgar Poe ponoć nawet nie siadał na trzeźwo do maszyny do pisania, a odniósł sukces, że daj Boże każdemu, Kory i Kamila nie wyłączając. Osobiście znałem gościa, który jak pociągnął z gwinta przez trzy dni z rzędu, to miał takie zwidy, że parada słoni to przy nich sielanka. Nawet sam mistrz Stanisław Ignacy Witkiewicz, polski prekursor twórczości „pod wpływem”, by się nie powstydził takich artystycznych wizji, jakie miewał ów mój znajomy.

No, ale pomijając już kwestie wyższości jednych substancji odurzających nad drugimi w twórczości artystycznej, nadal nie rozumiem, co jest z tą niską samooceną artystki Kory. W końcu jest sławna, cokolwiek powie, czy nawet palnie, to natychmiast powtarzają media; życie swoje rzeźbi jak chce; ma swojego konopnego rycerza i pudelka; redaktor Pacewicz ją podziwia wraz z całą zaprzyjaźnioną redakcją. Nawet tak bezosobowe i pozbawione wszelkiej emocjonalności instytucje jak Urząd Celny i Prokuratura, darzą ją szczególnym zainteresowaniem. Czego może więcej chcieć od życia celebrytka tak spełniona jak Kora, że ucieka w konopie? Pojęcia nie mam.

http://wyborcza.pl/1,86116,11919971,Kora_pod_sad_za_cztery_skrety__To_osmiesza_panstwo.html#ixzz1xgDXsHaV

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka