seaman seaman
5593
BLOG

Afera zwana rządem

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 119

Prawie pięć lat temu uśmiechnięty Donald Tusk podpisywał zobowiązanie, że jego rząd podejmie rzeczywistą walkę z korupcją. Dzisiaj dowiadujemy się, że Komisja Europejska z powodu korupcji w polskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji wstrzymała wypłatę 3,7 mld złotych na informatyzację administracji. Tego jeszcze nie było. Z powodu korupcji - pod nosem kilku kolejnych ministrów od policji urzędnicy kradli, ile wlezie. Wlazło dużo. A przecież oprócz policji i nadzoru ministerialnego była jeszcze osławiona tarcza antykorupcyjna i pełnomocnik rządu do walki z korupcją.

Ktoś napisał, że to jest skandal spychający nas do rzędu krajów piątego świata. Może trochę przesadził, ale niewiele. W końcu to tylko ostatnia z licznych afer pod rządami premiera, który trwa już piąty rok. Gazeta Wyborcza zachowuje umiar – w tekście na ten temat zajmuje się raportem ministra Boniego na temat administracji elektronicznej. Właściwie dobrze się stało, że Komisja Europejska przecięła ten gordyjski węzeł, to było źle zaprojektowane – konkluduje gazeta. Ani słowa kto to zaprojektował i pod czyim okiem ktoś tak kradł, że przepadł projekt warty miliardy złotych.

Jeszcze mam w oczach ten uśmiech Donalda Tuska, kiedy podpisywał zobowiązanie, że zagwarantuje bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwiduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Spełniło się, ale w innej sekwencji – chorym na nowotwór zlikwidowano dostęp do leków, a Narodowy Fundusz Zdrowia ma jak na razie gwarantowane przetrwanie. Pamiętam dyskusję sprzed kilku lat, gdy w Afryce zabrakło leków na AIDS i nawet u nas podniósł się słuszny rwetes z tego powodu. Teraz my mamy analogiczną historię. Afryka welcome tu. Brak lekarstw na raka, nawet tymczasowy, jest równoznaczny z odebraniem ludziom nadziei, a lęk paraliżuje siłę woli tak potrzebną w tej chorobie. Wiem coś o tym, bo przeżyłem chorobę i terapię.

Co robi w tym czasie nasze ministerstwo zdrowia – przez kilka dni przekonuje ludzi, że w niczym nie zawiniło. Minister naczelny zaś podnosi strategiczny problem zapłodnienia in vitro. Była minister zdrowia rzuca od niechcenia, że takie historie się zdarzają. A premier, który piarowską kukiełkę na to stanowisko wypromował, nie ma sobie nic do zarzucenia. Mnie jedynie chce się rzygać od patrzenia na rząd, ale to nic w porównaniu do chorych, którym odechciewa się żyć.

Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic - głosił szeroko uśmiechnięty premier Tusk przed wyborami w 2007 roku. O sieci dzisiaj już nikt nie wspomina, co najwyżej o przejezdności tych, które są w trakcie budowy. Przejezdność ustawowa zresztą też jest zagrożona, bo jednak nawet pomimo ustawy, nie da rady nimi przejechać. Dzisiaj dowiadujemy się, że pękają odcinki autostrad, które zostały przed kilkoma miesiącami wyremontowane. Co robi w tym czasie przyjaciel premiera rzucony przez niego na transport? Udziela się od rana do wieczora w mediach na wszelkie tematy, czasami coś bąknie o drogach, ale rzadko. Ale, bym zapomniał! Podległa ministerstwu transportu dyrekcja dróg rozważała koncepcję, czy przy popękanej autostradzie postawić tablicę z napisem „Odcinek eksperymentalny”. Poinformowała również, że pęknięcia są zgodne z planem. Poza tym minister transportu czuje się dobrze. Jego szef również. Przejezdność jest zapewniona ustawowo, ale eksperci ostrzegają kibiców, że drogami na EURO 2012 nie dojadą.

Komisja parlamentarna podważyła w znacznym stopniu wersję rządowej komisji badającej tragedię smoleńską. Między innymi zaangażowała naukowców zagranicznych, który sporządzili analizy, obliczenia, symulacje komputerowe wykluczające wersję, że nawet niezbyt wielka rosyjska brzoza może strącić wielki samolot pasażerski, urywając mu skrzydło i przewracając w powietrzu do góry kołami. Rząd i media prorządowe postanowiły dać odpór wrażym profesorom, doktorom, docentom oraz innym jajogłowym bubkom. Znana dziennikarka zaprosiła redaktora Łozińskiego, który rąbał drzewo i ponad wszelkie wątpliwości doszedł do przekonania, że brzoza jest twarda, ergo – może urwać skrzydło Tupolewowi. Z kolei członek rządowej komisji wyjaśnił w radio, że nie mierzyli brzozy ani nie badali skrzydła; nie wykonali symulacji; nie przeprowadzili analiz wytrzymałości, bo to nie miało dla nich znaczenia. A już w następnym zdaniu oznajmia, że dobrze byłoby poruszać się w obszarze dokumentów i zgromadzonych danych.

Gazeta Wyborcza natomiast podtrzymuje rządową wersję ścięcia brzozy przez samolot za pomocą zagranicznych zdjęć. Mianowicie zdjęć samolotów uderzających w nowojorskie wieże WTC w czasie pamiętnego ataku terrorystycznego. Z tekstu nie bardzo wiadomo, co to ma do rzeczy, ale tytuł jest imponujący: „Naukowcy z USA obalają teorię PiS ws. ścięcia brzozy przez tupolewa”. Ale to już postęp – przerzucili się z komisji Millera na amerykańskie zdjęcia. Co prawda z innej katastrofy, jednak zawsze lepiej niż redaktor Lis, który jako główny argument za wersją rządową przedstawił zdjęcie Antoniego Macierewicza w turbanie. Z kolei inny redaktor z Gazety Wyborczej obala hipotezy profesorów z komisji Macierewicza za pomocą cytatów wypowiedzi z forum internetowego, co wydaje się komiczne, ale tylko na pierwszy rzut oka. Są to bowiem wypowiedzi – uwaga! - z zachodniego forum internetowego poświęconego wypadkom lotniczym. I ten argument już mnie powalił całkowicie, dlatego kończę wpis.

PS. Wydaje się, że byłoby ze wszech miar pożyteczne, żeby jeszcze przed EURO 2012 postawić wszędzie przy naszych drogach takie tablice z informacją  „UWAGA! RZĄD EKSPERYMENTALNY. PRZEJEZDNOŚĆ USTAWOWA".  Widzi mi się bowiem, że w ten sposób zaoszczędzimy znaczne sumy na odszkodowaniach.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka