seaman seaman
3082
BLOG

Smoleńskie sprzężenie zwrotne

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 94

Nawet jeśli założyć, że katastrofa smoleńska nie była zamachem, to trudno nie przyznać, że Rosjanie zrobili wszystko, żeby przynajmniej wyglądała na rezultat spisku. I to nie piszę ja, zakamieniały zwolennik Jarosława Kaczyńskiego, lecz Gazeta Wyborcza, która już niemal seryjnie zamieszcza teksty sugerujące, żeby rozmawiać z „Krakowskim Przedmieściem”- ludźmi gromadzącymi się tam w rocznice i miesięcznice Smoleńska.

Ba, na Czerskiej dochodzi już do takich heretyckich pomysłów, że warto czytać raport komisji Antoniego Macierewicza. Koniec świata! Gorzej jeszcze, pisze się półgębkiem (półgarstkiem?!), że Donald Tusk, chociaż wyduszenie od Rosjan zgody na wspólne śledztwo było rzekomo ponad jego ludzkie możliwości,  powinien był przynajmniej spróbować. No właśnie, przypomina się stara anegdota o ojcu, co bił syna za upodobanie do hazardu – jednak nie z powodu przegranej, lecz dlatego, że chciał się odegrać. Analogicznie jest z Donaldem Tuskiem, do którego Krakowskie Przedmieście żywi wrogie uczucia nie za to, że nic od ruskich nie uzyskał, ale za to, że nie próbował.

W tym tkwi istota protestów przeciwko rządowi Tuska w kontekście tragedii smoleńskiej, że państwo najpierw nie zdało egzaminu, a potem opuściło bezradnie ręce. A było nawet więcej niż bezradne, bo przecież to państwo w osobie premiera Tuska i jego wiernego rzecznika Grasia wręcz usprawiedliwiało rosyjski proceder, żeby nie drażnić bestii. Doszło już do tego, że nasze państwo przepraszało, że pomyliło uniformy tamtejszych hien cmentarnych.

A bestia w tym czasie się nie krępowała i drażniła nas ile wlezie, nie bacząc na przyzwoitość. Ginące taśmy ze smoleńskiego klepiska, fałszywy czas katastrofy, unieważnienie pierwotnych zeznań kontrolerów z baraku kontrolnego zwanego wieżą, pijany generał w kokpicie, kretyńskie analizy psychologiczne stanu umysłu kapitana Tupolewa, sekcje zwłok wykonane wyłącznie na papierze, niszczenie koronnego dowodu-wraku, brak dostępu do oryginałów czarnych skrzynek i wiele innych numerów. Wreszcie umycie wraku jak na kpinę z naszych wątpliwości, co akurat celnie punktuje Ewa Milewicz: skoro go myją, to dla nich nie jest dowodem rzeczowym, dlaczego więc go Polsce nie oddają? A jeśli nie oddają, bo jest dowodem rzeczowym, to dlaczego go myją?

I w tym kontekście zadziwiająca mimo wszystko jest postawa polskiego premiera, który powinien był wykorzystać ten haniebny ruski proceder (piszę celowo ruski, a nie rosyjski, żeby wyraźnie oddzielić pierwiastek azjatycki od europejskiego)  dla odbudowania własnego wizerunku. Tak na zdrowy rozum to jest lepsza opcja niż pójście w zaparte niczym pośledni opryszek, co zademonstrował w piątek w Sejmie. Wydawać by się mogło, że wobec oczywistych błędów rządu, to jest dla niego jakieś wyjście: wiecie, rozumiecie, zaufałem Rosjanom, a oni mnie zawiedli, tak to jest, gdy porządny człowiek sądzi innych według siebie, etc, etc.

Tymczasem Tusk krzycząc, że na siłę wraku sprowadzał nie będzie i mamiąc kolejny raz jakimiś obiecankami Miedwiediewa, w zasadzie spalił za sobą mosty w tym sensie, że opcja „złych ruskich” to była dla niego raczej ostatnia realna szansa. Jeśli bowiem szef rządu niemal bezkrytycznie przyjmuje liczne informacje o skandalicznym śledztwie, a właściwie milczy przez dwa lata, to staje się odpowiedzialny za niszczenie dowodów i liczne fałsze, i za całokształt.Jaka może być przyczyna tej postawy Tuska, dlaczego bardzo zręczny polityk (albo politykier, ale to nie zmienia jego oceny jako gracza) nie wykorzystał tak prostej ścieżki do ucieczki od fatalnego zarzutu o zdradę racji stanu? That is the question!

Odrzucam w tym przypadku jego rzekomo wrodzoną niechęć do krętactwa ze względów oczywistych - Tusk, jaki jest, każdy widzi. Nie ma mowy również, że przeoczył, czy zaniedbał taką możliwość, jest na to zbyt kuty na wszystkie cztery kończyny. Pamiętać należy także, co wspomniałem na początku – w zasadzie Gazeta Wyborcza i całe protuskowe środowisko właściwie ciągną Tuska w tę stronę – żeby zaczął rozmawiać z Krakowskim Przedmieściem. Nawet Aleksander Smolar już nawołuje, żeby zacząć szanować  „Polskę smoleńską”.  Na tych samych łamach profesor Kleiber mówi o konieczności powołania międzynarodowej komisji.

Nic z tego, a nawet wręcz przeciwnie. Tusk odwraca kota ogonem w worku, oponentów wobec kłamstwa rosyjskiego wyzywa od kłamców, krzyczy na demonstrujących, że nie zakrzyczą prawdy. A przecież prawda będąca w dyspozycji rządu jest racjonowana przez Anodinę, MAK i Putina. Mało brakowało, żeby premier Tusk  wzorem klasyka (rosyjskiego, nomen omen) zdjął kamasz i zaczął walić w mównicę. Tusk w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości zdecydowanego ponaglenia czy nacisku na Rosję. Nawet nie próbuje odegrać takiego scenariusza na użytek opinii publicznej, co często robił w innych spektaklach, jak na przykład  z inwestorem katarskim w roli głównej. Nie można się oprzeć wrażeniu, że obawia się ujawnienia kompromitującego go faktu ze strony Rosjan, za wszelką cenę chce uniknąć podrażnienia bestii.

Pamiętać należy, że konszachty Tuska z Putinem trwały od września 2008, że wspólnie z rosyjskim premierem ustalali rozdzielenie wizyt w Katyniu. A nade wszystko, że rozdzielenie wizyt marginalizowało polskiego prezydenta, co było politycznie korzystne zarówno dla polskiego premiera, jak i dla rosyjskiego. Musiało tam paść wiele zdań, które po Smoleńsku wydają  się dzisiaj być niczym gwoździe  politycznej trumny Tuska. Jeśli ktoś widzi inną przyczynę  postępowania naszego szefa rządu, to bardzo proszę o komentarz.

Moim zdaniem Rosjanie dlatego mogą sobie pozwolić na kpinę w żywe oczy, bo mają pewność, że polski rząd nie ruszy palcem w bucie, żeby się chociaż minimalnie odwinąć. Przy czym zachodzi tu pewna paradoksalna korzyść dla nich z tych wszystkich teorii i hipotez smoleńskich, szczególnie tych zamachowych. I to bez względu na to, czy zamach ze strony Rosji miał miejsce, czy nie miał. Jeśli tak, to co bardziej szalone scenariusze są dla nich korzystne, bo skutecznie sprowadzają tę hipotezę do absurdu, a polski rząd pomaga w tym, wyrzekając się międzynarodowej komisji śledczej. Jeśli zaś zamachu nie było, tylko typowo ruskie dziadostwo, to hipoteza zamachu również absorbuje większość uwagi jako przykrywka dla ich zaniedbań. A w obu przypadkach od strony polskiej gwarancję  powodzenia zapewnia premier Tusk.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka