seaman seaman
1870
BLOG

Między nami, bantustańczykami...

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 35

Wbrew optymistycznemu poglądowi Donalda Tuska uważam, że w Polsce muszą istnieć przynajmniej enklawy na podobieństwo bantustanów. W końcu, jeśli kryterium wyrażone przez niego ma być prawdziwe - że w bantustanie nie szanuje się prawa i nie dba o godność państwa – to szef rządu ma kłopot we własnej kancelarii. To rzecznikowi premiera prokuratura udowodniła, że nie mówił prawdy w sprawie swoich podpisów. I nadal jest rzecznikiem premiera. Taki numer możliwy jest tylko w bantustanie. A przecież wszyscy jeszcze pamiętamy, jak to najbliższy współpracownik Tuska spotykał się na cmentarzu ze skorumpowanym biznesmenem od hazardu, żeby uzgodnić poprawki do ustawy hazardowej właśnie.

Oczywiście, kontekst wypowiedzi Donalda Tuska wskazuje, że w jego opinii bantustan tworzą ci, którzy podjęli tajną współpracę z USA w walce z ludobójczym terroryzmem islamskim. Czyli Leszek Miller i Zbigniew Siemiątkowski na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim, ówcześni decydenci. Są jednak w tej sprawie bulwersująco odmienne opinie. Weźmy takiego Adama Michnika z Gazety Wyborczej, który – cokolwiek by o nim sądzić – zawsze dobrze wie, co w trawie piszczy.

Po 11 września 2001 żaden rząd RP nie mógł odmówić prośbie amerykańskich sojuszników. Ośrodek służący operacjom antyterrorystycznym musiał być tajny (...) Interesu państwa nie wolno lekceważyć w politycznych rozgrywkach; używać sprawy Kiejkut do niszczenia rywala politycznego. Dlatego podzielam opinię Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego na ten temat, choć ich dywagacje o motywach publikacji w "Gazecie Wyborczej" są absurdalne –  Michnik nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że Miller et consortes kierowali się polską racją stanu w tej kwestii.

Z wielka lubością przytaczam tę opinię, bo nawet Stefan Niesiołowski nie zarzuci Michnikowi, że jest pisowcem. A skoro tak, to jest jasne, że premier Tusk myli się okropnie – bantustan jest gdzie indziej. Wynika bowiem z tego, że bantustanem są czołowi orędownicy ujawnienia kulisów tej sprawy i ukarania odpowiedzialnych. To Józef Pinior i Janusz Palikot tworzą prymitywny przekaz na miarę bantustanu i szkodzą Polsce. I tu znowu klops – premier Tusk wyhodował te żmije na własnym, platformianym łonie. Pinior jest senatorem z rekomendacji Tuska, a Palikot...szkoda nawet gadać, krew z krwi i kość z kości Platformy Obywatelskiej. Cudowne dziecko Donalda Tuska, przyjaciel prezydenta Komorowskiego, faworyt byłego szefa postkomunistycznych służb specjalnych Marka Dukaczewskiego. To jest faktyczny rezerwat w całej postkomunistycznej krasie.

Podobnie jest w kwestii podwyższenia wieku emerytalnego, gdzie premier Tusk też wyraża zawoalowaną chęć podzielenia społeczeństwa na część bantustańską – czyli przeciwników, oraz jasnogrodziańską – zwolenników swojej koncepcji. Tymczasem z sondaży, które tak wielbi premier Tusk, wynika zupełnie coś odmiennego. Podział ten wcale nie przebiega według kryterium bantustańskiego. To jest podział oparty na kryterium zaufania. Olbrzymia większość Polaków jest przeciwko podwyższeniu wieku przechodzenia na emeryturę, gdyż nie wierzy za grosz premierowi Tuskowi.

 

 .   fot. PAP/G. Jakubowski

Nie można inaczej zinterpretować zestawionych razem wyników badań opinii – ponad 90 procent przeciwko gołemu podwyższeniu wieku i jednocześnie aż 60 procent zgodziłoby się pracować dłużej za wyższe świadczenie, a ponad 70 procent nie godzi się, aby kosztem utrzymania obecnego wieku emerytalnego było obniżenie wysokości emerytur w przyszłości. To zestawienie oznaczać może tylko jedno – państwo rządzone przez Tuska jest skrajnie niewiarygodnym partnerem dla społeczeństwa. Nie ma nawet elementarnej wiary w deklaracje tego rządu.

Ludzie – już nauczeni doświadczeniem z tą władzą - nie mają żadnej pewności, że spełnią się zapewnienia świetlanej przyszłości. Szczególnie doniosła jest opinia tych 90 procent z górą. Nie dość, że potwierdzona po raz kolejny, to imponuje wielkością sprzeciwu. Gdyby tak policzyć, to jest suma elektoratów PO, PiS, PSL, SLD. Tę mizerną resztę, popierającą „reformę” Tuska można śmiało zaliczyć do bantustanu – jacyś wariaci, pewnie naćpana hołota oraz bezpośredni beneficjenci tej zmiany, czyli bantustańska oligarchia.

Dowodem, że bantustan ma znaczne wpływy w rządzie może być mowa ministra Rostowskiego, który uważa, że pieniądze ludzi odłożone jako składki na emeryturę są daniną publiczną. Wczoraj w swoim wystąpieniu przeciwko referendum posłużył się iście bantustańską logiką: - W ustawie o referendum jest napisane, że referendum z inicjatywy obywateli nie może dotyczyć danin publicznych. Podwyższenie wieku emerytalnego oznacza, że więcej osób będzie płaciło składki emerytalne. Składki są (...) jasno i niedwuznacznie zdefiniowane jako daniny publiczne.

Posługując się takim wywodem, można zbudować różne bantustańskie analogie. Wiadomo jest już ponad wszelką wątpliwość, że umowa ACTA ogranicza wolność słowa. Premier Tusk podpisał umowę ACTA. Premier  jest za ograniczaniem wolności słowa. Donald Tusk jest bantustańskim satrapą. Polska pod jego rządami jest bantustanem. Wszyscy jesteśmy bantustańczykami.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka