seaman seaman
5896
BLOG

Zakon Mistyków Pancernych pod wezwaniem Świętej Brzozy

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 256

Jak sama nazwa zgromadzenia pozwala się domyślać, wyznawcy grupują się wokół wyobrażenia Pancernej Brzozy, która stanowi przedmiot kultu. Kanoniczne teksty podają, że to święte drzewo, które mikre dość było i niepozorne na pierwszy rzut oka, pogruchotało wielki samolot pasażerski. Samo zresztą też się połamało. Tylko na Wielkiej Rusi można się jeszcze natknąć na takie brzozy.

Wyznawcy są skrajnie ortodoksyjni i sfanatyzowani. Do zakwestionowania ich wierzeń na nic się zdają zwyczajne zasady logiki stosowanej ani naukowe ekspertyzy lub racjonalne argumenty. Próżny trud. Żadne okoliczności przyrody, bijące po oczach fakty, czy niezbite racje nie są w stanie podważyć ich wiary w komentarze świątków ze Świątyni Antypisa w Warszawie.

To jest właśnie istotą metafizycznego uzależnienia wyznawców Pancernej Brzozy – kiedy do członka zakonu dotrze komentarz  z okolic ulicy Czerskiej, wchłania go natychmiast całym swoim fanatycznym jestestwem. A zaraz potem wszystkie zapadki w mózgu mu się zapadają, trybiki się zatrybiają, a dźwignie blokują. Opada pancerna klapka zwana dawniej przyłbicą. Po czym głowa wyznawcy się szczelnie zamyka na wszelkie argumenty nawet potencjalnie mogące zakwestionować komentarz świątka. Cały łeb staje się przeciwpancernym obiektem ogólnowojskowym odpornym na atak jądrowy średniej mocy.

Nawet fakt, że sam przedmiot adoracji, czyli Pancerna Brzoza, po ujawnieniu swoich cudownych właściwości została niemalże natychmiast ścięta, nie wzbudza podejrzeń wyznawców. Niepodważalny fakt niszczenia koronnego materiału dowodowego w postaci wraku samolotu już kilkanaście godzin po tragedii, nie jest żadnym powodem do refleksji. Horrendalne w swojej wymowie stenogramy z kokpitu, które dowodzą wprowadzanie załogi w błąd przez kontrolera lotniskowego; unieważnienie pierwotnych zeznań tychże kontrolerów – od wielbiciela Pancernej Brzozy takie rzeczy odbijają się niczym od przedmiotu jego kultu. Przez dwa tygodnie podaje się fałszywy czas zdarzenia – dla pancernego mistyka wiarygodność  śledczych nawet nie drgnęła.

W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie dało się odtworzyć nagrania z poczty głosowej telefonu żony jednego posłów, który nagrał się w chwili katastrofy – według wyznawcy to nie świadczy o niczym godnym uwagi. Fatalny i ze wszech miar metafizyczny przypadek zacięcia się sprzętu nagrywającego w pomieszczeniu kontroli lotów w trakcie katastrofy – nie robi najmniejszego wrażenia na członku zakonu. Oczywisty konflikt interesów, gdy oba rządy, polski i rosyjski, prowadzą dochodzenie we własnej sprawie i jednocześnie gwałtownie sprzeciwiają się umiędzynarodowieniu śledztwa, nie zakłóca spokoju w pancernej głowie.

W przeciętnej pancernej głowie nie mieści się, że prywatne naukowe ekspertyzy i prezentacje podważające komentarze świątków mogą być prawdziwe, ale jednocześnie ani mu w głowie domagać się analogicznych ekspertyz od instytucji państwowych prowadzących śledztwo. Logika pancerza nie przebije. Logika w ogóle nie ma zastosowania w Zakonie Mistyków Pancernych. Kiedyś zdarzył mi się fascynujący dialog, który przytaczam poniżej, żeby nie być gołosłownym.

Wyznawca:  W katastrofach tego typu szuka się przede wszystkim tych części, które mogą pomóc w ich wyjaśnieniu. Reszta może zostać w ziemi.

Ja:  A skąd wiadomo, które części mogą pomóc w wyjaśnieniu katastrofy tego typu?

Wyznawca:  Wiadomo, że to był CFIT*. Po typie katastrofy wiadomo, co jest najważniejsze.

Ja:  Skoro wiadomo, to po co śledztwo?

Wyznawca:  Śledztwo zawsze się prowadzi, by ustalić dokładny przebieg katastrofy, wyjaśnić wszystkie szczegóły, które się na nią złożyły i by w przyszłości uniknąć podobnych błędów.

Ja:  A ja myślałem, że śledztwo prowadzi się, żeby ustalić przyczynę katastrofy? A przyczyna niekoniecznie musi być błędem...

*(Controlled flight into terrain, czyli kontrolowany lot ku ziemi – wyjaśnienie moje – seaman).

Na tym punkcie dialog został przerwany i nie doczekałem się wyjaśnienia, skąd  jeszcze nawet przed rozpoczęciem śledztwa czerpie się pewność, że to był błąd pilota spowodowany zdalnie sterowaną presją na jego psychikę? Dzisiaj oczywiście już wiem, że toczyłem dialog z mistykiem i to z pancernym mistykiem. A przecież głową nawet muru nie przebijesz. A cóż dopiero, gdy ma się do czynienia z pancerną przyłbicą zdalnie  opuszczaną i podnoszoną.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka