seaman seaman
4247
BLOG

Antoniemu Macierewiczowi gratuluję wrogów

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 150

 Antoni Macierewicz notorycznie ociera się o zdradę. Rok temu oskarżał go przyboczny Donalda Tuska z powodu wizyty w Stanach Zjednoczonych.  USA dla rzecznika polskiego rządu były wówczas obcym mocarstwem, jak niegdyś za komuny. Wtedy Paweł Graś nazwał wyjazd Macierewicza skandalem ocierającym się o zdradę.

Teraz o zdradę pomawia go były pracownik przybudówki służb mocarstwa, o którego względy rząd Tuska usilnie zabiega, a Graś z wielką skwapliwością przeprasza publicznie i na żywo, gdy się niechcący narazi. Spuszczone przez Macierewicza do ścieku historii Wojskowe Służby Informacyjne (albo „Długie ramię Moskwy”, jak celnie tę instytucję określa historyk  Sławomir Cenckiewicz), nie dają za wygraną i szarpią mu nogawki.

W roli dyżurnego patrioty i obrońcy narodu przed zdradą występuje tym razem Marek Dukaczewski, były szef postsowieckiej formacji.  „Raport z likwidacji WSI zasługuje na to, żeby wszystkich jego twórców ocenić zgodnie z polskim prawem. A to co zrobili zasługuje na nazwanie zdradą stanu” – wyraził się Dukaczewski, który nauki pobierał w Moskwie pod czujnym okiem profesorów z GRU, wywiadu wojskowego Sowietów. A praktykował w PRL pod podobnie czujnym okiem ludzi honoru i patriotów kalibru Kiszczaka i Jaruzelskiego.

Czy można się dziwić, że z taką rekomendacją został w III RP szefem tego długiego ramienia Moskwy? I jakby mu jeszcze mało było, że umknął spod karzącej ręki sprawiedliwości dziejowej, to dzisiaj upozował się na Katona. Można powiedzieć, że czasy i ludzie się zmieniają, tylko niebo gwiaździste zawsze nad nami, a prawo moralne w Dukaczewskim et consortes.

Pomijając groteskowość sytuacji, w której byli janczarowie sowieckich służb stawiają się w roli strażników narodowej racji stanu, trzeba powiedzieć, że nie brak im bezczelności. To przecież Konstanty Miodowicz, poseł Platformy Obywatelskiej i były szef kontrwywiadu UOP, a nie żaden pisowiec, powiedział, że  „ludzie tacy jak generał Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu”.  Prorocze słowa, III RP spełnia kryteria parku jurajskiego postkomuny, a Dukaczewski jest na to żywym dowodem. I straszy.

Antoni Macierewicz za swoją robotę dla Polski płaci wielką cenę potoku oszczerstw płynących nieustannie pod jego adresem. Zarówno ze strony byłych sowieckich służalców, jak i obecnych amatorów pojednania z kagiebistą. Tak się jakoś składa, że od początku transformacji ustrojowej, czyli już ponad dwudziestu lat, Antoni Macierewicz bierze udział w likwidacji niemal każdej patologii odziedziczonej po PRL.

Nic tak nie świadczy o skuteczności działań posła PiS, jak wrzask wrogów usiłujących storpedować jego poczynania. W sierpniu ubiegłego roku pisałem, że  „wystarczyło kilkanaście dni działania sejmowej komisji smoleńskiej pod jego przewodnictwem, żeby nacisk opinii publicznej stał się nie do zniesienia dla rządu i prorządowych mediów. Rząd i jego medialni halabardnicy zmuszeni byli odnieść się do haniebnej parodii nazywanej  „rosyjskim śledztwem”.

To dzięki Macierewiczowi lustracja nie została zamieciona pod dywan. Dzisiaj usiłuje się Macierewicza zdyskredytować idiotycznym zarzutem, że to właśnie on spaprał lustrację. Tymczasem, gdyby nie on i kilku innych nie wiedzielibyśmy nawet, co w polityce oznacza trudne słowo lustracja.

Bo trzeba pamiętać, że wówczas, w pamiętnym 1992 roku, jeszcze wszystko można było zaklajstrować. Przecież zaledwie dwa lata wcześniej Obywatelski Klub Parlamentarny uniemożliwił rządowi Tadeusza Mazowieckiego wprowadzenie  „demokratycznej” cenzury. W takich sprzyjających okolicznościach rodziły się dzisiejsze koncesjonowane autorytety i „legendy podziemia”. Tę bezcenną wiedzę, to że teraz tak dużo wiemy o miałkości samozwańczych elit III RP, zawdzięczamy w dużej mierze Macierewiczowi”.

Są oszczerstwa, które uczciwemu człowiekowi nie przynoszą wstydu. Są wrogowie, których warto nawet pogratulować. Fakt, że postkomuna i jej szeroko rozumiane zaplecze, rząd Tuska, prezydent Komorowski oraz ich wszyscy „dobiegacze”, nie dają chwili spokoju Macierewiczowi, przynosi mu chlubę.

No, bo cóż znaczy taki Dukaczewski czy Graś wobec formatu reprezentowanego przez Antoniego Macierewicza? Przypomina mi się kuplet Mariana Hemara pasujący idealnie do tej sytuacji, zwłaszcza że między innymi dzięki Macierewiczowi nie musimy dzisiaj podziwiać autorytetu moralnego, który donosił na własnego ojca i matkę.

Wezmę z kąta jakiegoś

Pokątnego autorka,

Jakiegoś Szczypiorskiego,

Szczypiórka, czy Szczypiorka.

I dobrodusznie — bo choćbym

Złośliwie chciał, to nie mogę —

Zamiotę nim parę razy

Emigracyjną podłogę".

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o małych ludzi ryjących pod Antonim Macierewiczem.

 

„Długie ramię Moskwy”, Sławomir Cenckiewicz, Wyd. Zysk i Ska, 2011.

http://wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Macierewicz-bez-immunitetu-Prokuratura-chce-postawic-zarzuty-za-raport-z-weryfikacji-WSI

http://wiadomosci.wp.pl/title,Wyjazd-Macierewicza-i-Fotygi-do-USA-ociera-sie-o-zdrade,wid,12847797,wiadomosc.html?ticaid=1d974

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka