seaman seaman
2726
BLOG

Do zwolenników tak zwanego prawego skrzydła PO

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 103

Jestem święcie przekonany, że zależy wam na tym, żeby środowiska konserwatywne i chrześcijańskie reprezentowały sobą coś więcej niż tylko deklaratywną pustotę. Skoro tak, to głosując na Platformę Obywatelską zapewne liczyliście na wpływ tak zwanego prawego skrzydła na politykę tej partii. Rozumiem wasze nadzieje, ugrupowanie Donalda Tuska wygrywa już szóste z rzędu wybory i ciągle wierzycie, że w końcu i na ulubionym przez was skrzydle zaświeci słońce. Czas byłby najwyższy, bo jak wspomniałem, to już szóste wybory z rzędu a udział wartości chrześcijańskich w polityce Platformy ciągle symboliczny, nawet nie śladowy. Występuje w ilościach laboratoryjnych.

Z przykrością muszę stwierdzić, że płonne są wasze rachuby. I to nie jest wyłącznie moja pisowska opinia. Potwierdził to sam przywódca PO Donald Tusk, kiedy tuż po wygranych wyborach (szóstych z rzędu) oznajmił, że najwięcej obiecuje sobie po współpracy z ugrupowaniem Janusza Palikota. Taka deklaracja, ale także wcześniejsze przedwyborcze zapewnienia premiera, że zajmie się na poważnie związkami homoseksualnymi, a także poprze liberalny projekt in vitro, to wyraźny sygnał. Czym jest ruch poparcia Palikota i co w gruncie rzeczy popiera, nie będę wam przecież tłumaczył. Dla was, zwolenników tak zwanego prawego skrzydła Platformy to jest czerwone światło. A to już szóste z rzędu, wygrane wybory przez partię, na którą głosujecie. Wiem jak bardzo jesteście sfrustrowani.

Pozwólcie sobie jednak powiedzieć kilka słów przykrej prawdy. Dlaczego głosując na tę partię i nawet wygrywając dwunaste z rzędu wybory, zawsze wam będzie tak samo przykro, jak jest teraz? Otóż musicie wiedzieć, że zarówno prawe skrzydło, jak i lewe skrzydło Platformy, a także środkowe skrzydło tej partii w rzeczywistości nie istnieją. Nie istnieją w tym sensie, że nie posiadają żadnego merytorycznego znaczenia. One są bytem werbalnym lub faktem prasowym albo tak zwanym humbugiem.

W związku z tym żadne cele konserwatywne lub chrześcijańskie nie zostaną zrealizowane w formule waszej partii. Ale mało tego, nie zostaną też zrealizowane cele lewego skrzydła ani środkowego, górnego czy dolnego, ani żadnego innego skrzydła. Bo tych skrzydeł nie ma. Jest tylko Donald Tusk, syn klasy próżniaczej, który pragnie władzy dla władzy. Dobra wiadomość dla was jest zatem taka, że najprawdopodobniej z tego samego powodu próżne są inne obietnice premiera Tuska. Skrzydło lewackie też obejdzie się smakiem.

Nie chcę być gołosłownym i postaram się opisać to nieistniejące faktycznie, ale obecne w publicznym dyskursie tak zwane prawe skrzydło Platformy. Niewątpliwie sztandarową postacią jest tam Jarosław Gowin. Człowiek bardzo wyjściowy i ozdobny. Gdyby ktoś chciał namalować alegorię konserwatyzmu, to nie ma lepszego modela w Polsce. Ja go na swój użytek nazywam „współczującym konserwatystą bez zobowiązań”. Otóż polityk Jarosław Gowin ma tę podstawową cechę, że on nigdy za nic nie odpowiada, nic nie może zrobić i nie poczuwa się do winy czy współwiny za cokolwiek. Na przykład od czterech lat tworzył ustawę o zapłodnieniu in vitro, ale kiedy partia jego wersji nie poparła, to on nie ma nic przeciwko temu. Takie jest życie.

Chętnie natomiast opowiada o swoim niesmaku, oburzeniu albo o swojej niezgodzie na jakieś pomysły. Z tym że on zawsze sam sobie ustawia poprzeczkę swojej niezgody. Ostatnio, gdy zrobił się szum wokół legalizacji związków homoseksualnych, Gowin natychmiast oświadczył, że dla niego granicą nie do przekroczenia jest legalizacja aborcji. Gdy mnożą się wulgarne ataki na Kościół, zagadnięty o swoją reakcję chrześcijański konserwatysta Gowin odpowiada, że nie jest „politykiem kościółkowym”, lecz konserwatywnym. On się bardzo udziela, ale nie poczuwa się do współodpowiedzialności. Zasady tak, ale bez zobowiązań. Współczujący, ale niepraktykujący.

Oprócz niego na tak zwanym prawym skrzydle Platformy jest poseł Ireneusz Raś, który tym się różni od Gowina, że go ponoć nie lubi. Poza tym ma brata księdza i zapewne dlatego dostał przydział na prawe skrzydło jako Łącznik Kurii. No i jeszcze jedna różnica – podobno Gowin należy do frakcji Schetyny, a Raś do spółdzielni Grabarczyka. Ale do jakich skrzydeł należą Schetyna i Grabarczyk, to już mnie nie pytajcie. Po szóstych z rzędu wygranych wyborach oni mają taki zawrót głowy, że chyba sami nie wiedzą.

W tej gablotce, jaką jest tak zwane prawe skrzydło Platformy, znalazł się także świeży nabytek, senator Jan Filip Libicki. Senator sam już zapewne nie pamięta, w ilu partiach uprawiał konserwatyzm. Jeśli chodzi o wartości chrześcijańskie, to najbardziej wsławił się atakiem na katolickie Radio Maryja. Kiedyś go nazwałem Filipem z Pejotenu, ale w związku z kolejną zmianą barw będę musiał wymyślić coś nowego. W każdym razie jego najnowsza partia zawsze może nań liczyć, gdy ma nagłą potrzebę oplucia PiS, a Jarosława Kaczyńskiego w szczególności.

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ten temat, to proszę pojechać do Londynu. Tam znajduje się gabinet figur woskowych niejakiej madame Tassauds. Wypisz wymaluj prawe skrzydło Platformy Obywatelskiej. To właśnie takie figury są waszą nadzieją na powstrzymanie lewackiej ofensywy Palikota. I nic się nie zmieni nawet po dwunastych z rzędu wygranych wyborach przez Platformę. Politycy z wosku nigdy nie spełniają nadziei. 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka