seaman seaman
1134
BLOG

Samoautoryzacja Donalda Tuska

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 16

Premier dobrze wiedział, co mówi, gdy obiecywał narodowi podczas debaty sejmowej, że wygra prawdę o tragedii smoleńskiej. Szczególny kontekst tych słów staje się widoczny, gdy zestawimy je z wczorajszą wypowiedzią ministra Jerzego Millera.  „Premier Tusk będzie pierwszą osobą, która otrzyma polski raport w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej i to on zdecyduje, czy go upublicznić”.

Faktem jest, że wiedzieliśmy to od chwili powołania przez premiera komisji Millera – od początku bowiem wszystko, co dotyczy raportu komisji było w kompetencjach premiera. Nie tylko może zabronić upublicznienia lub nań zezwolić, ale nawet może wybrać tylko poszczególne fragmenty do upublicznienia. Jednym zdaniem Donald Tusk dokona autoryzacji raportu, który ma wyświetlić przyczyny katastrofy smoleńskiej, czyli określić również odpowiedzialność jego samego i rządu, którym kieruje. To jest na tyle kuriozalne, że warto ująć tę samą kwestię jeszcze dobitniej. Premier rządu oznajmił, że wnioski personalne wobec swojego rządu wyciągnie, kiedy będzie znany raport komisji rządowej pod przewodnictwem ministra tego rządu, mianowanego przez premiera rządu. Czy w tej sytuacji można wątpić, że premier spełni obietnicę i wygra prawdę?

Okazuje się, że standardy prawne w rozumieniu Platformy są bardzo elastyczne i zmienne w różnych okolicznościach niczym barwy kameleona. Wszyscy pamiętamy perypetie śp. posła Zbigniewa Wasermanna i posłanki Beaty Kempy z PiS co do ich uczestnictwa w komisji śledczej w sprawie afery hazardowej w Platformie Obywatelskiej. W przeszłości Wasermann jako koordynator służb specjalnych, a Kempa jako wiceminister rutynowo konsultowali ustawę o hazardzie i z tego powodu został zakwestionowany ich udział w komisji, jako osób nie dających gwarancji bezstronności.

Grzegorz Schetyna, dzisiejszy marszałek Sejmu, mówił wówczas, że „komisja będzie niewiarygodna i karykaturalna, jeżeli będzie w niej poseł Wasermann”.  Z kolei przewodniczący tamtej komisji poseł Mirosław Sekuła z Platformy, dzisiaj symbol partyjniackiej stronniczości, wtedy poczuł się strażnikiem standardów:  -Nie będziemy działać wbrew standardom prawnym. A prawo mówi jasno, że nie można być sędzią we własnej sprawie(...)Bo prawo jest klarowne: brali udział w pracach nad ustawą, którą mają badać. A dla mnie prawo jest zawsze przed polityką i politycznymi interesami”.

Platforma wspomagana przez media rozdmuchała wtedy kwestię domniemania stronniczości do niebotycznych rozmiarów. Wtedy to była karykatura prawa, wtedy prawo było dla działaczy partii Tuska klarowne i nie pozostawiało wątpliwości, że nie można być sędzią we własnej sprawie. Dzisiaj premier Tusk wraz ze swoim rządem, z natury rzeczy uwikłani w okoliczności przestępstwa sprowadzenia katastrofy, są decydentami w swojej sprawie. Tusk sam sobie sterem, sędzią, premierem. I policjantem i podejrzanym.

A media, które w tamtym czasie pasjonowały się rzekomą stronniczością posłów PiS, dzisiaj milczą jak zaklęte na temat wielu ról, w jakich premier występuje w tej sprawie od samego początku. On i jego rząd podjęli i podpisali niezliczoną ilość decyzji i dokumentów przed i po katastrofie. I nie były to jakieś konsultacje czy wydawanie niewiążących opinii – to były decyzje wielkiej wagi, które w jakiejś mierze w końcu przesądziły o śmierci 96 osób, a teraz mają przesądzić o odpowiedzialności za to.

Gdzie są ci wszyscy obrońcy demokratycznych standardów państwa prawa, kombatanci walki o prawa człowieka i obywatela? Gdzie są niezłomni strażnicy zasady in propria causa nemo iudex – nikt nie może być sędzią we własnej sprawie? Morozowski i Sekielski – gdzież wy się podzialiście, larum grają, standardy polityczne w niebezpieczeństwie, a wy nie zakładacie podsłuchów, nie montujecie ukrytych kamer? Panie profesorze Ćwiąkalski i Panie profesorze Zoll, czcigodni koryfeusze prawa, czemu nie gromicie premiera, który będzie cenzurował raport komisji w sprawie własnej odpowiedzialności? Czy taki przypadek mieści się w filozofii prawa, którą Pan wykłada, profesorze Sadurski?

Czegoś takiego nie było w dziejach III RP – mam na myśli ciężar problemu w stosunku do stopnia lekceważenia przez media oraz prawnicze autorytety kwestii niewątpliwego złamania bezstronności rządu i samego Tuska przez czynne kierownictwo w badaniach  tragedii. Panie redaktorze Michnik, praworządność zagrożona, a Pan się nie zrywasz? Artykułów sążnistych nie drukujesz? Co się stało z tobą, bojowniku o standardy demokratyczne? Przecież w demokracji to skandal monstrualny, żeby premier rządu badał własną odpowiedzialność i jeszcze potem wyniki tych badań cenzurował.

Owszem, zgoda, zdarzały się takie przypadki nawet całkiem niedawno, ale to przecież nawet wstyd wymieniać nazwiska i kraje, w których rządzili tacy delikwenci. A to są bardzo egzotyczne kraje i nazwiska trudne do wymówienia. Panie redaktorze Janke i Panie redaktorze Lisicki, macie w Rzeczpospolitej bogate archiwa, bazy danych i liczne źródła. Wywalcie raz na pierwszej stronie waszego poczytnego i opiniotwórczego dziennika nazwiska tych szefów państw, którzy nadzorowali jakiekolwiek dochodzenie we własnej sprawie i autoryzowali raporty śledcze, zobaczymy w jakim towarzystwie znajduje się nasz liberalny, światły i w każdym calu europejski premier Donald Tusk.

A może nasz przywódca nie miał poprzedników w tym procederze, może ex aequo z Władimirem Putinem jest prekursorem? Wtedy chociaż zaapelujcie do innych mediów, do różnych autorytetów, ekspertów od prawa, ale i standardów demokratycznych, żeby wyraziły opinię w tej sprawie. A jeśli oni przemilczą wasz apel, jeśli zignorują wasze wysiłki i nie podejmą tematu? No cóż, wtedy będziemy mieli dość klarowną odpowiedź na pytanie zadane niedawno przez redaktora Janke - skąd ta niemoc PiS? A także na pytanie być może jeszcze ważniejsze: skąd ta moc Platformy Obywatelskiej?

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka